czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 9

Spałam smacznie, lecz obudził mnie jakiś hałas, jakby coś spadło. Lekko się wystraszyłam. Założyłam kapcie i w piżamie poszłam do salonu, z którego dobiegały odgłosy.
- Co się dzieje? - zapytałam zaspana
- Cześć. Najpierw się przebież i ci powiem. - Roxi stała koło dużej, filetowej walizki
- Poco ta walizka? - znowu zadałam pytanie
- Przebież się i przyjdź na śniadanie, przy nim ci wszystko wytłumaczę - wyjaśniła ze spokojem w głosie
- Ok. - brzdąknęłam cicho i kierowałam się w stronę swojej sypialni
Przebrałam się szybko w jasne rurki z przetarciami i biały, luźny T-shirt z napisem "London" i szarym mostem Londyńskim w tle. Zrobiłam sobie lekki makijaż.
Zastanawiało mnie to poco Roxi walizka. Czyżby chciała się wyprowadzić?
Ale że chciała przy śniadaniu mi wszystko wyjaśnić, ja też będę miała czas by wytłumaczyć Niall'a i przekonać ją by mu wybaczyła.
Weszłam do kuchni, śniadanie było na małym stole przy którym zawsze jemy.  Usiadłam, a chwile potem Roxi na przeciwko mnie.
- No więc? Poco ci ta walizka? - zaczęłam
- Chcę wyjechać. - powiedziała krótko
- Że co?! - prawie wyplułam kawę, którą właśnie piłam
- Ale nie martw się, tylko na jakieś 2 tygodnie. Chcę od tego wszystkiego odpocząć. - mówiła
- Ale dlaczego? - byłam rozczarowana
- Niall mnie zdradził...od tego najbardziej chcę odpocząć
- Muszę ci coś powiedzieć. - zaczęłam - Wysłuchasz wszystkiego?
- ...Tak - odpowiedziała
- Niall wcale cię nie zdradził... - przerwała mi
- Co wcisnął ci jakiś kit?
- Miałaś mi dać powiedzieć wszystko.
- Dobra. - odpowiedziała z oporem
- Niall mi powiedział wszystko. To ona za nim chodziła, on nie chciał się z nią wcale całować...
- To skąd go znała? Do obcego faceta chyba by nie zarywała, nie? - znowu mi przerwała
- Też się go o to zapytałam. Ona czasami w klubie podchodziła do nich i zagadywała. Ale Niall kocha ciebie, uważa że ty tego nie odwzajemniasz. - skończyłam moją wypowiedź
- Ja go nie kocham!? On jest śmieszny, gdybym go nie kochała, nie byłabym tak zazdrosna...
-  Umów się z nim i sami sobie wszystko wyjaśnijcie. - poddałam pomysł
- Nie dam rady, ale też nie chcę. Jutro o 6:00 mam samolot do Warszawy. Jak już mówiłam chcę odpocząć, spędze tam te 2 tygodnie z rodzicami. Dom zostanie pod twoją opieką, wszystkie wskazówki dam ci wieczorem. Narazie idę do swojej sypialni się spakować. - gdy skończyła, posprzątała po śniadaniu i wyszła na piętro do swojej sypialni

Serio chce mnie tu zostawić? Samą w Londynie? W sumie jestem dorosła, ale nigdy nie lubiłam sama zostawać w domu, a tym bardziej na 2 tygodnie. Ale w sumie czego ja się boję? Przecież nie mam wrogów, a przynajmniej tak myśle. Nikt chyba mnie nie chce zabić, choć tego nie wiem. Jak zwykle nie miałam nic do zrobienia, więc postanowiłam poczytać książkę którą zaczęłam, a potem zadzwonić do Niall'a żeby powiedzieć mu co Roxi postanowiła. Ale jak na złość zapomniałam go poprosić o jego numer telefonu. Po chwili przypomniałam sobie że przecież Roxi ma jego numer, oby nie pakowała się z telefonem.
Ruszyłam w stronę salonu, mając nadzieję że zostawiła go na małym, jasno brązowym stole, na środku pomieszczenia. Ucieszyłam się gdy zauważyłam, białego iPhone'a leżącego właśnie na tym miejscu. Pomyślałam że Roxi jest tak zajęta że napewno nie będzie akurat w tej chwili potrzebować telefonu.
Przejechałam palcem po ekranie, by go odblokować, po czym weszłam w kontakty. Odszukałam jego numeru telefonu, który krył się pod nazwą "Niall" (orginalne xD) i przepisałam do swojego telefonu. Odłożyłam jej komórkę na miejsce.
Poszłam do swojej sypialni, wyjęłam z szafki nocnej książkę i zaczęłam czytać. Była bardzo ciekawa, tak że przeczytałam całą.
Była już 18:00.
-Długo czytałam, bardzo długo. - pomyślałam.
Postanowiłam zadzwonić do Niall'a tak jak to wcześniej planowałam.
By Roxi nie słyszała że do niego dzwonie postanowiłam wyjść na zewnątrz.

- Hej! - zaczęłam
- Hej! Co tam? - zapytał
- Roxi, chcę wyjechać na 2 tygodnie do Polski. - powiedziałam
- Poco? - był widocznie zdziwiony, w końcu ja też
- Chce od tego wszystkiego odpocząć
- Co? - słuszałam hałas tam gdzie przebywał Niall - Poczekaj wyjdę na zewnątrz.
Słyszałam jak powiedział do kogoś że zaraż wraca.
- Więc co mówiłaś, poco Roxi jedzie do Polski? - zapytał gdy wyszedł
- Chce od tego wszystkiego odpocząć i odwiedzić swoich rodziców, przy okazji. - wytłumaczyłam
- Co znaczy "Od tego wszystkiego"?
- Najbardziej od ciebie. - tłumaczyłam od niechcenia
- Ode mnie? Ale co znaczy, reszta tego wszystkiego? Bo powodem na pewno, nie jestem ja. 
- Wspomniała tylko o tobie więc chyba tylko ty.
- Jak myślisz co mogę zrobić, żebyśmy byli razem i nie wyjeżdżała? I do której mam czas?
- Czas masz do 6:00 rano, bo o tej godzinie wylatuje samolot. Nie wiem co możesz zrobić, ale mówiąc mi o tym że leci tam na 2 tygodnie, powiedziała że zastanowi się też co o tym wszystkim myśleć, czy coś... - wytłumaczułam
Cisza...
- A tak wogule, gdzie ty jesteś? - zapytałam, przerywając chwilową ciszę
- A to ważne? - zapytał
- Racja. Co to za pytanie, pewnie w klubie, z kumplami.
- Zgadłaś. Skąd wiedziałaś? - zapytał z niedowierzaniem
- Jakoś teraz, większość czasu spędzasz tam. - dogryzłam
- Uczysz się od Roxi. - stwierdził -  Nie spędzam tu aż tak wiele czasu. 
- Ok niech ci będzie, ale ja wiem swoje. A co do tego co mógłbyś zrobić: Przyjedź do Roxi powiedz żeby nie wylatywała do Polski itd. Myśle że ci wybaczy. - nie wiedziałam, czy poskutkuje, warto sprubować, powinien się o nią starać, a nie cały swój czas spędzać z kumplami
- I tu jest problem, mój samochód nawalił i jest u mechanika, więc nie dan rady przyjechać.
- Możesz na nogach, chcesz żeby do ciebie wróciła, a wcale się nie starasz. - powiedziałam i się rozłączyłam
Gdyby mój chłopak, tak się starał, jak Niall dla Roxi. Zachwałabym się jak ona, powinien się starać, a nie siedzieć cały czas ze swoimi kumplami. Choć czym ja się martwie? To przecież nie moje problemy. Moim problemem jest to że od miesiąca nie mam żadnej pracy, a nie mogę być cały czas na utrzymaniu Roxi i moich rodziców (wspierają mnie finansowo, przelewając na moje konto pieniądze, co miesiąc).

***Oczami Niall'a***
Rozmawiałem z Meg, gdy nagle się rozłączyła. O co jej chodzi? Przecież się staram. 
Wróciłem z powrotem do środka.
- Ah...te dziewczyny, nigdy nie da się ich zrozumieć. - westchnąłem głośno
- Chodzi o tą twoją, dziewczynę? - zapytał zainteresowany Louis
- Nie. - odpowiedziałem
- Czyli masz jakąś na boku. - zaśmieł się Zayn
- Nie. - znowu zaprzeczyłem
- To powiesz o kogo chodzi? - dociekał Lou
- Ta, chodzi o Meg, przyjaciółkę Roxi. - odparłem
Załważyłem jak mięśnie Harry'ego naprężają się, a wyraz jego twarzy, jakby to opisać...groźny
- To nie to o czym myślisz Harry. - rzuciłem szybko
- To poco do ciebie dzwoniła? - zapytał
- Serio, chcesz wiredzieć? - zapytałem lekko zdziwiony, kogo interesuje ja i Roxi
- No jak pytam to raczej tak. 
- To tak w skrócie. Najpierw pomaga mi w odbudowie związku z Roxi, a potem uważa że za mało się staram i że Roxi jutro wylatuje do Polski na 2 tygodnie. Takie to ciekawe? - podsumowałem
- Jeżeli ona wylatuje, to Meg zostaje czy też leci? - zapytał Harry
- Chyba zostaje, a co? - oznajmiem zdziwiony
- Nie, nic. - odpowiedział
*************************************************************************
Przepraszam bardzo za opuźnienie, dziękiuje za te 9 komenterzy pod ostatnim rozdziałem x
JEŻELI KTOŚ CHCE BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH RODZIAŁACH PROSZE NAPISAĆ DO MNIE NA FB, TT LUB E-MAILA (znajdziesz je na stronie "Kontakty"
 Pisząc by pod następnym rozdziałem było 8 komentarzy, nie chodzi mi o to by jedna osoba dała ich kilka, żeby kolejny rozdział pojawił się szybko. Chcę poprostu wiedziec że ktoś to czyta i zostawi po sobie ślad.
Kolejny rozdział za 9 komentarzy.
CZYTASZ----->KOMENTUJESZ
Do nasetępnego (pojawi się we wtorek lub poniedziałek)

wtorek, 15 lipca 2014

Kontakt

Dodałam też stronę "Kontakt".
Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach napiszcie do mnie na e-mail, fb lub tt. W tej właśnie stronie są linki do nich.
Uwaga. Jeżeli chcesz być informowany/a poprzez Twittera daj mi follow bym mogła pisać do ciebie w wiadomości prywatnej i napisz tweeta o treści "WiktoriaKania10 chce być informowany o nowych rozdziałach na blogu"

Bohaterowie

Dodałam strone o nazwie "Bohaterowie".
Możecie tam sprawdzić wygląd danego bohatera mojego bloga :)
Gdy będą się ukazywać na nim nowe osoby, ja będę dodawać ich właśnie do tej strony, byscie mogli zobaczyć ich wygląd.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 8

***Oczami Roxi***
Przed oczami miałam ciemność, lecz co chwile pojawiały się na niej jakieś światła, które za chwile powoli zanikały. Jakby wsiąkały w całą tą czerń.
- Mogłaś nie pozwolić by zaginęła! To twoja wina! - mówił jakiś głos - A co jeśli nie żyje!? Mogłaś z nią iść, albo najlepiej, poprosić by wróciła do domu! Zostawiłaś ją z jakimiś gangsterami bez pomocy, bez niczego...
- Ratunku! Ratunku! - woła jakiś, znany mi głos...to głos Tessy - Dlaczego nikt nie przychodzi? Ratun... - coś urwało
Teraz widzę całkowitą ciemność. Zaczyna się pojawiać na niej jakiś cień. To rysy twarzy. Harry! Tak jakby się z czegoś śmiał...ze mnie.

- Aaa! - krzycze
- To tylko zły sen - uspokajam się w myślach
- Słyszałam krzyk! - woła Meg, która idzie w moją stronę
- Nie, nic. Tylko zły sen. - wyjaśniam
- Okay. Przynieść ci wody? - pyta
- Nie, możesz iść spać. Jest 3:00, nad ranem.
- To dobranoc. - ziewa, po czym odchodzi

Jestem cała spocona. Może to rzeczywiście moja wina. Może to przeze mnie, Tessa zaginęła. Nie powinnam jej zostawiać w ich towarzystwie...

Nie mogę zasnąć. Postanawiam posprzątać w szafkach, bo nigdy nie mam na to czasu.

***Oczami Meg***
Przedemną pojawia się kolorowe tło, jakby kwiaty. Na nim coraz wyraźniej można zauważyć rysy twarzy, aż w końcu całą twarz jakiejś dziewczyny. Uśmiechała się. Po przyglądnięciu się jej mogę stwierdzić że jest w podobnym do mnie wieku.
- Niektórzy nie mówią ci wszystkiego. - powiedziała nagle
- Ale o co chodzi? Kim jesteś? - krzyczałam
- Robią to dla twojego dobra, lecz nie wszystko co ukrywają, powinni ukrywać. - mówiła bez sensu
- Dalej nie rozumiem! Kim jesteś?! 
I znikła.

Obudziłam się. Zastanawiałam się nad sensem tego snu.
Kto nie mówi mi wszystkiego?
Roxi? - Mało prawdopodobne, mówimy sobie wszystko...przynajmniej tak mi sie wydaje...
Rodzice? - Nie, jeszcze mniej prawdopodobne, przecież od ponad roku z nimi nie mieszkam.
Nikogo takiego nie znam, nie rozmawiam z wieloma osobami. To nie ma sensu.

Zeszłam na parter. Roxi nie było w żadnym z pomieszczeń. Jest 7:00 niedziela. Poco miałaby wychodzić?
Robie sobie śniadanie, jem je i idę do swojej sypialni się przebrać (mam na sobie piżamę)

Przebrana nie mam już nic do zrobienia. Postanawiam zadzwonić do Roxi, lecz jeszcze nawet dobrze nie odblokowałam telefonu, a ktoś zaczyna walić do drzwi. Ignoruję go. Zaczyna się wydzierać:
- Roxi otwórz! Proszę! Wytłumacze ci to! -  słyszałam głos Niall'a
Postanawiam otworzyć. Przecież znamy się, nie mam powodu żeby go nie wpuszczać.
- Hej! - mówię z uśmiechem
- Hej. - odpowiada
- Wejdziesz? - pytam i jednocześnie wskazuje ręką by wszedł
- Ok. - odpowiada krótko - Jest Roxi? - pota niepewnie
- Nie ma.
- A nie wiesz kiedy będzie. -  widać, iż zależy mu na spotkaniu z nią
- Niestety nie. Gdy wstałam jej już nie było. Jeśli chcesz możesz zaczekać. - proponuję

- Będę przeszkadzał?
- Jasne że nie. Nie mam nic do zrobienia. - tłumacze 
Zapadła chwila ciszy.
- Napijesz się czegoś? - zapytałam
- Wody. - odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy
Nalałam wody dla siebie i Niall'a i postawiłam na stoliku przy którym siedzieliśmy.
- Coś się stało? Oczywiście jeśli mogę wiedzieć. - zapytałam
- Sam nie wiem. Najpierw zachowuje się jakby ze mną zerwała, a potem ma focha bo widzi mnie koło innej... - jest przybity
- Kto?
- Roxi. 
- A o co dokładniej sie stało?
- Przyszła do mnie do domu i zastała jak...całowałem inną dziewczynę. Ale serio to nie ja tylko ta laska do mnie zarywała, poszła za mną do domu. Ja wcale nie chcę nikogo oprócz Roxi tylko ona niczego nie rozumie.
Zrobiłam dziwną minę po czym zaczęłam:
- Ta, ona uważa że się zmieniłeś...
- A ty co uważasz?
- Hmm...ja cie nie znam jak ona, ale nie widzę żadnej zmiany. - stwierdzam 
- To chodziasz ty. - stawia pustą szklankę na stole
- A znasz tą dziewczynę? - pytam
- Nie całkiem, czasami podchodziła do nas i zagadywała
- Nas, czyli?
- Mnie, Harry'ego, i reszty chłopaków...
- Harry'ego? - szepłam cicho
- Coś mówiłaś? - podniósł brew
- Nie nic. - odpowiedziałam zamyślona

Jeśli Niall zna Harry'ego to pewnie ma jego numer. Tylko jak go od niego wyciągnąć żeby nic nie podejrzewał.

- Ale czy to ważne? Mnie ona nie obchodzi. Choć mam też pewne wątpliwości co do mnie i Roxi... - przerwał moje zamyślenia
- Wątpliwości? - podniosłam brew, zdziwiona
- Ona chyba już mnie nie kocha...
- Tak ci się zdaję. Ale ostatnio rzeczywiście spędzacie razem mało czasu. - mówie ciszej
- Racja, ale według mnie czuła by się dziwnie wśród 5 chłopaków a ona 1.
- Może masz racje, ale czasu nie musisz spędzać tylko z nimi, możesz przecież też umówić się z nią na randkę.
- W sumie...
- Poczekaj, zadzwonie do Roxi i zapytam się kiedy przyjedzie i gdzie jest.
- Ok.

Wybrałam jej numer i klikam na zieloną słuchawkę, po czwartym sygnale odebrała.
- Hej. Gdzie jesteś? - zapytałam
- Hej. A czy to ważne? - zapytała obojętnie
- Tak, a za długo będziesz? - byłam zmartwiona
- Nie wiem.
- To co mam powiedzieć Niall'owi, ile ma czekać?
- Powiedz żeby wybnosił się z mojego mieszkania, nie chcę go znać.
- Ale on chce ci wszystko wytłumaczyć.
- To możesz mu jeszcze powiedzieć że widziałam jak się z nią całował, niech sie nie męczy tłumaczeniem. - była jakaś inna
- Roxi nie znam cie od takiej strony. Jesteś pijana? - zapytałam
- A czy taki jest stan osoby pijanej? Nie jestem pijana!
- Ale taki stan nie jest też osoby trzeźwej. Gdzie jesteś.
- Dobra za chwile będę. Ale Niall ma do tego czasu wyjść. - rozłączyła się

- I co? - zapytał Niall z nadzieją w głosie
- Kazała ci wyjść, masz czas dopuki nie wróci, a ma wrócić za chwile.
- Ale ja chce jej to wszystko wytłumaczyć. - powiedział
- Nie jestem pewna czy ona jest trzeźwa. Ale mam pewien pomysł. - mogłabym dodać oczywiście z korzyścią dla mnie i dla ciebie ale troche dziwnie by to wyszło
- Jaki?
- Ja postaram się by Roxi ci wybaczyła, a ty dasz mi numer telefonu do...ale obiecaj że nie powiesz o tym Roxi. - musiałam mieć pewność by ona sie o tym nie dowiedziała
- Obiecuje. To do kogo ten numer telefonu?
- Do...Harry'ego. - powiedziałam z niepewnością w głosie
- Do Herry'ego?! Poco ci? - widać że był zdziwiony
- Potrzebny. 
- Poco powiedz. Ja ci powiedziałen co sie dzisiaj wydarzyło. - prubuje sie dowiedzieć
- Ja cie o szczeguły nie prosiłam. Chce numer i tyle. - nie wiedziałam że będzie chciał wiedzieć
- Nie mów! Pewnie udało mu się cie "zdobyć".
- W sensie? 
- Tego zakazał mówić, czyli jeśli nie wiesz to pewnie nie to. No weź proszę powiedz mi poco.
- Dobra. Chce wiedzieć o co kłucili się z Roxi, było tam coś o mnie...
W tej chwili usłyszeliśmy otwierające się drzwi
- Wyjdź na zewnątrz za chwile do ciebie wyjde - szepłam prowadząc go szybko do tylnich drzwi 

- Gdzie byłaś? - zapytałam od razu gdy ją zobaczyłam
- Nie ważne głowa mnie boli. Położę się w swojej sypialni. - i poszła
Wyszłam szybko do Niall'a który podał mi numer do Harry'ego.
- Tylko nie mów nic Roxi i Harry'emu na razie też sama do niego zadzwonie żeby sie spotkać. A z nią pogadam jutro bo dziś się źle czuje.
- Ok. Mam nadzieje że zrozumie...
- Papap. - pożegnałam się
- Do zobaczenia. - odpowiedział
Nie wiem kiedy zadzwonie do Harry'ego ale musze dowiedzieć dlaczego Roxi była taka przybita i co jej powiedział, przeczuwam że było to coś związane ze mną. Ale jeśli tak było, jest możliwość albo raczej mi nie powie o tym o czym z nią rozmawiał. Ale warto spróbować. 

Ten dzień szybko minął. Dziś napewno do niego nie zadzwonie, narazie wezmę prysznic i położę się spać.

*************************************************
Mam nadzieję że podoba wam się dzisiejszy rozdział. Sory za błędy itd. ale pisałam ten rozdział dziś o 1:00 w nocy.
Dziękuje wszystkim którzy komentują przy ostatnim rozdziale było 10 kom!
***
Teraz coś z innej półki:
Zamówiłam szablon na bloga :D i mam nadzieje że niedługo będzie gotowy
***
Traz prosze o 8 komentarzy.
CZYTASZ-------->KOMENTUJESZ
8 kom i next
Do nastepnego rozdziału, dodam go w środę jeżeli do tego czasu będzie tu tyle kom ;*

piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 7

Cała ich rozmowa ucichła. Może Roxi albo ta druga osoba chce właśnie wejść do mojej sypialni żeby zobaczy co robie albo wogule nie usłyszeli, ani nie zauważyli uchylających się drzwi.

Nie zważając na żadną z możliwości, wolałam wrócić do łóżka i udawać że czytam książkę.

***Oczami Roxi***
Usłyszałam dzwonek do drzwi, lecz go zignorowałam, bo domyślałam się kto to może być. Dopiero gdy zaczął uderzać w drzwi otworzyłam. Chciał się spotkać z Meg, niby poco chce mi ją zabrać. Czuje teraz jakby była jedyną mi bliską osobą. Jakby była moją siostrą, lecz nią nie jest.

- Myślisz że jej coś zrobię? - zapytał wtedy Harry
W tym momencie drzwi się poruszyły. Czyżby Meg podsłuchiwała naszą rozmowę? Czy coś z niej usłyszała? Specjalnie nie mówiłam Harry'emu w którym pokoju się znajduje, żeby jej nie znalazł. Chłopak zrobił krok w stronę pokoju Meg, lecz ja go zatrzymałam i posłałam swoje piorunujące spojrzenie. Nie ruszał się przez chwilę, a w całym domu zapanowała cisza.
- Nie będzesz jej przede mną chowała cały czas, w końcu się poddasz... - prychnął i wyszedł


Meg nie czuje do niego, tego samego co Harry, do niej. Przynajmniej tak myśle. Nie chcę żeby wogule spotykała go na swojej drodze, bo wyrządził mi już bardzo dużo krzywdy, pamiętam jakby to było wczoraj...

Szłam z siostrą Meg do centrum handlowego, miała ona na imię Tessa. Była w moim wieku, wiec miała wtedy 16 lat. Chodziłyśmy po sklepach i gdy wyszliśmy z jednego z nich, zauważyłyśmy Harry'ego i jego 3 przyjaciół, nie lubiłam ich, lecz Tess uwielbiała ich towarzystwo. Miałam zamiar już wracać do domu, choć mnie zatrzymywali, i tak wróciłam, lecz ona została z nimi. Nastepnego dnia już jej nie widziałam choć mieszkała ze mną i moimi rodzicami. Szukaliśmy jej lecz od tej pory Tessa przepadła.
***
Niektórym mogłoby się wydawać że przecież to siostra Meg, wiec Meg wie o tym że stało się jej coś złego (jeśli jej się coś stało, a nie po prostu uciekła). Ale rodzice ich obu po urodzeniu Tess stwierdzili że są za młodzi na wychowywanie dziecka, więc chcieli je oddać. Lecz moi rodzice poeiedzieli że mogą się nią zająć, było im żal Tessy. Mieszkała więc z nami była dla mnie jak siostra, gdy miałyśmy po 3 lata wyjechaliśmy na stałe do UK, więc Meg nie mogła poznać swojej siostry. Ja co kilka miesięcy przylatywałam do Polski chcąc poznać prawdziwą siostre Tessy, którą nie byłam ja. Tak się zaprzyjaźniłyśmy.
***
Obie były dla mnie bliskie dlatego nie chciałam żeby Meg stało się coś, jak Tess'ie, albo Niall nie zrobił się agresywny ani nie zaczął brać narkotyków  przez towarzystwo kumpli Harry'ego i jego samego. To mogło zmienić wszystko, nie miałabym wtedy nikogo mi bliskiego przy sobie...

***Oczami Meg***
Nie wiem czy mam wyjść z pokoju i zapytać Roxi kto to był. Czy po prostu udać że chce mi się pić i iść zobaczyć co robi i rozmawiać o byle czym.
Nie zniosę już być cicho, za długo siedziałam sama w pokoju. Ja jestem osobą która uwielbia rozmawiać cały czas, więc długo nie wytrzymam cicho siedząc.
***
Gdy przechodzę przez salon, Roxi siedzi smutna i przygarbiona na kanapie.
- Co się stało? - pytam
- Nie. - powiedziała bez przekonania
- Przecież widze. - tak bardzo chcę się dowiedzieć kto tu był i co się stało - Kto tu był?
- Nie ważne! - widze że chce mi powiedzieć ale coś ją powstrzymuje
- Ważne, dla mnie ważne. To przez tą osobę płaczesz?

***Oczami Roxi***
Widze jak Meg bardzo chce wiedzieć co się stało. Nie wiem czy powiedzieć jej że to był Harry. Powiem powinna wiedzieć że ją nachodzi...
- Tak jakby przez niego - odpowiadam po chwili zastanowienia
- Czyli był to chłopak? - wyłapywała wszystko by dowiedzieć się jak najwięcej
- Mhmm - starałam się aby to co powiem było jak naj mnien zauważalne - Harry
- Poco przyszedł? - w jej głosie nie było oburzenia lub czegoś takiego tylko...ciekawość
- Nic takiego... - to że powiedziałam kto przyszedł nie oznacza że powiem poco, bo ją znam
- Nic nie mam do zrobienia i się nudze, ty chyba też. - wiedziałam że w końcu zacznie szukać powodu żebym jej powiedziała
Nalała sobie soku i oparła się o blat kuchenny ze szklanką przy ustach, czekając aż coś powiem
- Dobra, chciał się z tobą zobaczyć. - poddałam się
- Niby poco? - była zdziwiona

Ciekawe czy mam jej powiedzieć o tym, że powiał, że ją kocha, albo to że ma...miała siostrę?

***Oczami Meg***
Harry chciał się ze mną zobaczyć? Niby poco? I dlaczego go nie wpuściła?
Powinna go wpuścić, może chciał mi coś ważnego powiedzieć? Miałam do niej tyle pytań.
Wiem że jestem przyjaźnie nastawiona nawet na tych których Roxi nie lubi, ale taka już jestem. Nie lubie osądzać kogoś kogo całkiem nie znam.

Widziałam że moja przyjaciółka nad czymś myśli. Tak jakby mówiła do siebie w myślach: "Powiedzieć jej czy nie?"
Nie byłam tego pewna, to tylko moje przypuszczenia.

- On mi coś powiedział. - odrzekła po chwili, zdecydowanie (jak na tą chwile)
- Co? - byłam bardzo ciekawa
- Nie jestem pewna czy ty chciałabyś wiedzieć, ani czy on chciałby bym ci powiedziała... - jasne że chciałabym wiedzieć

Znowu zapadła cisza.
Ale zaraz, zaraz przecież mogę się spotkać z Harry'm i o wszystko go wypytać. Tylko Roxi nie może się o tym do wiedzieć, bo widzę że ona go nie, nie lubi, tylko nienawidzi.
Tylko jak sie z nim skontaktować?  Ale zaraz! Przecież on do mnie dzwonił i wysyłał SMS'y więc jego numer jest gdzieś w moim telefonie...

- Ok. - udałam że rezygnuję - To pójdę już spać bo jest późno. - wymyśliłam wymówkę by móc sprawdzić swój telefon
- Dobranoc. - odpowiedziała
- Dobranoc
***
Jak to?! Nie ma nigdzie!
Chyba że Roxi skasowała mi SMS'y od niego i spis połączeń, gdy dałam jej zobaczyć SMS od Harry'ego przed wyjściem wczoraj wieczorem.
Czyżby wiedziała, że z jakiegoś powodu będę chciała sie z nim skontaktować?

Obszukałam jeszcze raz mój telefon ale nie znalazłam tam jego numeru. Poszłam spać, byłam wykończona.

***Oczami Roxi***
To nie podobne do Meg. Ona nigdy się tak łatwo nie poddaje, zawsze wypytuje o to samo cały czas aż ktoś nie odpowie. Tym razem powiedziała tylko "Ok" i oznajmiła że idzie spać. Czuje jakby już się ode mnie oddalała.
Martwi mnie też zachowanie Niall'a. Nie spędzamy ze sobą czasu, a poza tym zmienia się jego charakter. Choć wwszyscy mówią że charakteru nie da się zmienić. A może to tylko moja paranoja, może to ja się zmieniam, a nie on.

Włączam TV i przeskakuje po kanałach, lecz nie ma nic ciekawego.
W końcu zasypiam...


************************************************************************
Przepraszam za opóźnienie ale nie miałam pomysłu na ten rozdział. Przepraszam też za to że ten rozdział jest nudny, postaram się aby następny był ciekawszy.
Miałam też pisać dłuższe ale ten mi taki nie wyszedł...następny obiecuje że będzie dłuższy.
Oraz dziękuje za 8 komów pod poprzednim rozdziałem, chciałam 6 a tu 8! (wiem że to mało a dla mnie bardzo wiele)
CZYTASZ-----------> KOMENTUJESZ
7 KOM I NEXT 
Do następnego! ;*

czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 6

- Niall... - powiedziałam w myślach
Zaraz, zaraz! Jak to Niall?! Przecież widziałam go jeszcze gdy wychodziłam z klubu, był na zewnątrz...
- Hej! - powiedział z lekkim uśmiechem
- Hej... - odpowiedziałam nie pewnie - Skąd ja tu się wzięłam?
- Hmm...przejeżdżałem obok domu Roxi i myślałem że zasłabłaś albo coś - prubuje sie wytłumaczyć
- O..m... Dzięki. Ale nie potrzebowałam pomocy - mówie - tylko....chyba zasnęłam nie mogąc wejść do środka, bo Roxi zapomniała mi dać kluczy do domu...
- Mieszkasz z nią? - zapytał zdziwiony
- Taa, długa historia... - tłumacze ze smutkiem, przypomniając sobie o tym że jeszcze nie dawno miałam chłopaka
- Ok...- nie wie jak zacząć coś do mnie mówić - Może chciałabyś coś na śniadanie pyta - pyta niepewnie
- Hmm...miło że proponujesz ale nie dzięki, musze iść do domu...Roxi pewnie już tam jest... - nie chcę go urazić
- Oh...Okay - ciągnie - Może cie podwieść?  - pyta z nadzieją w głosie
- Przejdę się... - dziwi mnie jego zachowanie bo przecież nigdy wcześniej wogule nie rozmawialiśmy - Tylko prosze nie zrozum mnie źle, nie chcę odrzucać twojej pomocy ale wolę się przejść
- Tak rozumiem... - widze że sie nad czymś zastanawia - Tylko czy wiesz jak wrócić do domu? - na jego twarzy pojawia sie uśmiech
- T...Nie - wzdycham
- To pozwól że cię odwiozę - przytakuje na jego słowa
Wychodzimy z jego domu po czym wsiadamy do jego sportowego, czarnego auta. Jedziemy dość krótko, dziękuje mu i wysiadam.
Czuje się dziwnie bo dopiero gdy wchodzę do domu, którego drzwi są otwarte i bez problemów wchodzę. On odjeżdża.
Gdy się obracam za mną stoi Roxi ze skrzyżowanymi rękami.
- No więc... - podnosi brwi
- No więc...Co? - pytam głupio
- Co robiłaś przez całą noc, z Niall'em? - źle sie to zapowiada
- Nic... - prubuję się bronić
- To czemu ON cię tu podwiózł?
-  Nie mogłam cię znaleść. Postanowiłam wrócić pieszo, a gdy doszłam do domu nie mogłam wejść bo drzwi były zamknięte, a ja nie mam kluczy. Gdy się rano obudziłam byłam w jego sypialni i zaproponował mi podwózkę. - tłumaczę
- To dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? - zadaje kolejne pytanie - Przecież odebrałabym.
- Zapomniałam wziąść telefonu, a poza tym dlaczego się tym przejmujesz. Przecież to twój chłopak, mnie on nie interesuje.

***Oczami Roxi***
- Wiem...ale boje się że on ma inną bo gdy spytałam, czy mnie kocha, nic nie odpowiedział. - z jej oczu zaczynają płynąć łzy (kliknij)

Nie wiem co mnie skusiło żeby myśleć że Niall zdradza mnie z Meg. Ja nawet nie wiem czy on faktycznie mnie zdradza, ale coś dziwnego jest w jego zachowaniu. Powinnam przestać o tym myśleć ale to okropne że nawet mi nie odpowiedział że mnie kocha...to coś na co w zupełności nie liczyłam. Myślałam że między nami jest jeszcze jakieś uczucie....

- Rozumiem cię... - pociesza mnie - Ale Niall by cię nigdy nie zdradził.
- Chyba masz rację. - może Meg żeczywiście mówi prawde, może to tylko moje przeczucia się pomyliły?
- Nie chyba, tylko na pewno on bardzo cię kocha. - powoduje na mojej twarzy uśmiech
- Dobrze. A teraz mam do ciebie pytanie,  ale z innej 'kategorii' - zaczynam
- Tak?
- Ty chodzisz z tym...no wiesz...tym...
- Harry'm? - przerywa zdziwiona
- Tak. Chodzisz?
- Nie, a wogule jak ci to wpadło do głowy?
- Powiedział do ciebie KOTKU! - mówię z lekkim obrzydzeniem w głosie

***Oczami Meg***
Nie wiem jak Roxi mogła pomyśleć że Harry to mój chłopak. Wiem, powiedział do mnie kotku i wydało mi się to dziwne, ale ta bezczelność dodaje mu uroku. Jest w nim coś niepowtarzalnego,  coś co sprawia że jest jedyny w swoim rodzaju. Nie wiem jak mogę tak myśleć bo przecież niedawno zerwałam z chłopakiem...

- Też mnie to zdziwiło... - odpowiadam po chwili
- Jadłaś już śniadanie? - zadaje nowe pytanie
- Nie.
- Jesteś głodna?
- Trochę.
- To zrobie coś dla nas obu, a ty możesz iść się przebrać. - oznajmia, po czym kieruje się w stronę kuchni

Gdy wchodzę do mojej sypialni, wyjmuje z szafy wybrany przez siebie zestaw. Zdejmuję ubrania które miałam na sobie wczoraj i zakładam go. Po czym nakładam na twarz lekki makijaż i schodzę na parter.
Gdy stoje już na parkiecie, czuje na sobie podmuch  zimnego powietrza. Sprawcą przeciągu okazują się otwarte drzwi. Wychylam głowę na zewnątrz, ale nikogo nie ma, więc zamykam drzwi.

Wchodzę do kuchni, w której Roxi przygotowuje śnidanie.
- Czemu drzwi były otwarte? - szybko zaczynam
- Hmm...Zapomniałam zamknąć. - mówi zakłopotana
- Wychodziłaś gdzieś? - podnosze brew, zdziwiona
- Nie. Tylko wydawało mi się że ktoś puka do drzwi...ale nikogo nie było i...nie zamknęłam drzwi bo...szybko pobiegłam do kuchni, bo czułam jakby tosty się przypalały... - tłumaczy zakłopotana spuszczając swoją głowę, wygląda jakby prubowała coś ukryć
- Aha. - mówię krótko i bez przekonania

Gdy zaczęłyśmy jeść śniadanie, zauważyłam na rękach Roxi kilka siniaków. Na nadgarstkach i w ich okolicach, było ich najwięcej. Nie zauważyłam ich wcześniej, gdy wróciłam do domu. Bardzo chciałam spytać się jej co się stało choć wiem, że i tak by nie odpowiedziała, lub powiedziała jakieś kłamstwo, aby dłużej nie "drążyć" tematu. Siedziałyśmy więc w ciszy.
***
Reszta piątkowego południa minęła spokojnie. Z wiązku z tym że zostałam zwolniona postanowiłam poszukać pracy. Siedząc w pokoju, w pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi, potem gdy nikt nie otwierał, głośne walenie w nie. Roxi chyba to usłyszała i poszła otworzyć, bo odgłosu ucichły ale zamiast nich słyszałam urywki jej rozmowy (choć trudno to był nazwać rozmową) z jakimś mężczyzną, co można było wywnioskować po głosie...
- Po co tu przyszedłeś? - słyszałam głos Roxi
- Dobrze wiesz nie możesz j... - dziewczyna mu przerwała
- Ci... - uciszyła go
- Co ja...to jej życie!? - głos mężczyzny mówił ciszej, przez co słyszałam tylko niektóre wyrazy
- Dobrze wiesz, jak mnie zraniłeś,  wszystko wokół mnie... - Roxi podniosła trochę głos
Potem nie mogłam ich wogule zrozumieć. 
Zadawałam sobie pytanie "Kto niszczy wszystko wokół Roxi?" Tak iak to powiedziała i "Jak to robi że on jest taka smutna?"
Co musiało się stać, może to Niall. Przecież podejrzewa go o zdradę, ale ja w to nie wierze. Ale po zdradzie da się pozbierać. Może to Harry...Nie przecież ona go nie zna, choć podczas wypadku miałam trochę inne wrażenie...
Podchodzę do drzwi by usłuszeć ciąg dalszy rozmowy, opieram się o drzwi. Zapomniałam że miałam je uchylone i prawie wypadłam poza sypialnie, ale na szczęście utrzymałam ruwnowagę i odczułam ulgę. Tylko oby Roxi ani ten z kim rozmawia tego nie zauważyli...


***************************************************************************
Szybciutko pojawił się 6 rozdzialik. Następny rozdział dodam jak wrócę z wakacji czyli  w niedziele (w lipcu)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
6 KOM I NEXT ROZDZIAŁ
Piszcie komentarzach czy rozdziały powinny być dłuższe czy takie jakie są.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział 5

Obruciłam sie Roxi nie było za mną. Niewiedziałam gdzie może być bo przez ten czas byłam zajeta rozmową z Harry'm, choć trudno to było nazwać rozmową. Czułam od niego dziś jakiś negatywny nastrój albo coś takiego, bynajmniej był inny niż wtedy gdy pierwszy raz sie spotkaliśmy.
Wracając do Roxi, myślałam że może poszła zatańczyć ale nie widziałam jej nigdzie. Harry chyba zauważył że jej szukam.
- Czy kogoś nie zgubiłaś? - zapytał niepoważnie
- Zgadnij - odpowiedziałam przez zeby
- Wyszła nazewnątrz - nie mógł znieść ciszy miedzy nami
- Dzięki - odpowiedziałam szybko i wyszłam

~Oczami Roxi~
Gdy Harry i Meg rozmawiali ja zauważyłam Nialla który wyszedł właśnie na zewnątrz. Chciałam z nim porozmawiać bo ostatnio sie prawie nie widywaliśmy i nie mogłam nawet mu powiedzieś 'Cześć!'
Teraz miałam taką okazję
- Hej! - powiedziałam chcąc zwrócić na siebie uwagę
- Hej - mruknął
- Niall? - zapytałam pełna nadziei - Dlaczego ostatnio mnie unikasz
- Nie unikam cię - tłumaczył - poprostu mam więcej pracy
- Jeśli masz więcej pracy, to dlaczego ze swoimi "kumplami" wyszłeś do klubu, a ze mną nigdzie nie wychodzisz - przy wyrazie 'kumplami' zrobiłam cudzysłów w powietrzu
- Czemu zrobiłaś cudzysłów przy "kumplami" - zapytał
- Ciebie TO interesuje!? - byłam zła
- Tak! - powiedział pewny siebie
- A mnie nie! Mnie interesuje dlaczego mnie nigdzie nie zabierasz tylko chodzisz cały czas z kumplami do klubu!
- Cały czas!? To że raz mnie zobaczyłaś w klubie, nie znaczy że chodzę tak cały czas - tłumaczył się
- Mniejsza o to! Dla mnie ważniesze jest to... - nie zdążyłam dokończyć
- Co? No co jest dla ciebie warzniejsze? - przerwał mi
- Nie przerywaj - krzykłam
- Ok - powiedział unosząc ręce w górę jakby sie poddawał
- Niall? - ciągnęłam - Czy ty mnie jeszcze kochasz?
Zapanowała cisza, przerwała ją dopiero Meg
- Co się stało? - zapytała spokojnie bo widziała że mam przeszklone oczy
- Nie, nic! - odpowiedziała - Możesz nas na na chwilę zostawić? - zapytałam
- Ok! - odpowiedziała obojętnie
Gdy już wyszła zaczęłam płakać, choć nie chiałam pokazać Niall'owi jaka słaba jestem, ale emocje wzięły górę
- Czyli mnie nie kochasz? - mówiłam przez łzy
- Roxi, to nie tak-powiedział
- To jak? Czemu nie odpowiedziałeś? - nie mogłam przestać płakać
Znowu zapadła głucha cisza. Uderzyłam go w twarz i miałam już iść ale on mocno złapał mnie za rękę.
- Puść mnie! - krzyczałam prubując się uwolnić
- NIGDY JUŻ MNIE NIE UDERZYSZ! JASNE!? - mówił przez zęby
- Nie bedzie szansy! - udało mi sie uwolnić i uderzyć go ponownie w twarz
- NIE CHCE CIE JUŻ ZNAĆ, za bardzo sie zmieniłeś - te słowa powiedziałam ciszej i rozpłakałam się
- Mówiłem coś do ciebie! - i teraz to moje policzko było czerwone i pulsowało
Rozpłakałam się i chciałam już iść do środka, ale on złapał mnie ponownie, mocno za rękę
- Teraz wejdziesz grzecznie RAZEM ZE MNĄ do środka i jesteśmy szczęśliwą parą - pytał czy zrozumiałam
- Nie Niall! Nie wejdę tam z tobą, nie zrozumiałeś? Zabardzo sie zmieniłeś, unikasz mnie i...uderzyłeś - ostatnie słowa szepłam
- Sama mnie sprowokowałaś-tłumaczył
- Ciekawe jak? - Roxi
Nastała cisza...
- Pamiętasz obiecałeś mi kiedyś że nie bedziesz palić, ale w takim towarzystwie trudno o dotrzymanie obietnicy-porzypomniałam
- Palenie to drobnostka...-odrzekł szyderczo
- Czyli palisz? - przerwałam ze smutkiem
- Nie jestem dzieckiem żebyś mogła mi czegoś zabronić - Niall
Gdy uświadomiłam sobie że rozmowa z nim nie ma sensu, weszłam do środka, odrazu zauważyła mnie Meg

***Oczami Meg***
Gdy Roxi weszła do klubu była jakaś przybita...
- Co się stało? - zapytałam ją
- Nie, nic - powiedziała, na jej twarzy było widać że jest smutna
- Przecież widze, mi możesz wszystko powiedzieć
- No wiec Niall... - nie dała rady nic wiecej powiedzieć przez łzy które napłynęły jej do oczu
- Tak? - zapytałam
- Nie dam rady nic powiedzieć...kochałam go, a on...! - mówiła przez łzy
- Dobrze widze że jesteś w cieżkim stanie - mówiłam - wracamy do domu?
- Nie zostańmy jeszcze godzinke może zapomne! - nalegała
- Ok, jak chcesz! - odrzekłam obojętnie
***
Minęły 2 godziny od czasu kiedy ostatni raz widziałam Roxi. 2 ciężkie godziny przez które czułam na sobie wzrok Harry'ego, denerwowało mnie to, przecież jeszcze wczoraj był...jakby to ująć 'normalny'. Teraz czuje sie dziwnie on chyba wie że mnie to wkurza, bo czuje też jego uśmiech na swoim ciele...
Chyba już tu dłużej nie wytrzymam-Roxi nigdzie nie ma, a Harry gapi się na mój tyłek.
Chce stąd wyjść, ale jest ciemno, boje sie iść po ciemku...co może być za rogiem-wiem to dziwne, jestem dorosła i boje sie ciemności-przecież w Londynie są (chyba jak w każdym mieście) gangi oraz niebezpieczni ludzie...
***
Przeczekałam chwile rozglądając sie czy Roxi nie ma, ale jej nie było...
Czułam sie niezręcznie gdy wzrok Harry'ego był utkwiony we mnie, postanowiłam wyjść by czuć sie nareszcie wolna, do domu było blisko wiec szłam jakieś 10 minut, ale jak na złość zapomniałam kluczy do domu.
Usiadłam przy drzwiach, jak głupia czekając na Roxi ale nie przychodziła, znużona czekaniem zasnęłam...
***
Obudziłam sie w jasnym pomieszczeniu, na dużym łożu. Nie wiedziałam gdzie jestem, nigdy wcześniej tu nie byłam.
Było to jasne pomieszczenie o dwóch ścianach koloru kremowego i dwóch w kolorze grafitu, co wskazywało już na to że nie jest to pokój damski, tylko męski. Obok łóżka na którym leżałam było wielkie okno oraz drzwi prowadzące na balkon które częściowo zakrywały oraz zdobiły grafitowe zasłony. Po drugiej stronie łóżka natomiast były jakieś drzwi, prawdopodobie do garderoby. Krótko mówiąc było to nowoczesne pomieszczenie.
Ale przez czas oglądania pokoju nie zastanowiłam się kiedy tu przyszłam, właściwie mało pamiętam jeżeli mam zaliczyć do tego znalezienie sie w tym pomieszczeniu...pamiętam tyle...
Wracałam do domu Roxi (teraz chyba też w części mojego) stanęłam przy drzwiach i przypomniałam sobie że nie mam kluczy.
Usiadłam przy drzwiach mając [chyba] nadzieje że Roxi szybko wróci i...właściwie to chyba potem zasnęłam bo już wiecej nic nie pamiętam.
-Może ktoś mnie porwał!? - pomyślałam. - Ale poco, przecież bogata nie jestem, i nie uważam że jestem taka piękna by być porwana, wiec nie rozumiem - zaprzeczałam myślom.
Nagle moje rozmyślania przerwał cziś głos, brzmiał mi on jak bym już kiedyś go słyszała. Napewno pochodził od mężczyzny, chyba rozmawiał z kimś przez telefon bo za chwile, za drzwiami zobaczyłam sylwetkę mężczyzny. Jednego, nie dwóch. Głos ucichł, klamka w drzwiach zaczęła sie poruszać. Mój oddech sie zatrzymał, nie wiedziałam kto w tej chwili może tu wejść.
Lecz uspokoiłam sie troszeczkę gdy do pokoju wszedł...


***********************************************************************
Niestety przy ostatnim rozdziale nie było 5 komów ale dodałam :(

Ja uważam że ten rozdziła mi sie zbytnio nie udał ale chce znać też wasze opinie wiec CZYTASZ-KOMENTUJESZ
5 kom i next 


poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 4

Była już 17 wiec postanowiłam sie zacząć przygotowywać do klubu, ale zastanawiało mnie to że nie widziałam Roxi od śniadania. Poszłam do jej sypialni i zapukałam do drzwi: 
-Wejdź-powiedziała cicho 
-Co sie stało?-zapytałam 
-N...-Roxi nie zdąrzyła dokończyć 
-Coś z Niall'em?-przerwałam nachalnie 
-No...tak-była przygnębiona 
-Co sie stało? Zdradził cie?-byłam bardzo ciekawa ale nie chciałam być nachalna 
-Nie, nie zdradził. Nie moge o tym rozmawiać, nie dam rady-prubowała to z siebie wyciągnąć lecz nie dała rady, to musiała być naprawde zła wiadomość 
-Czyli nie idziemy do klubu?-zapytałam zrezygnowana bo miałam już dość bycia w domu 
-Jak ty chcesz? Ale ja ide-powiedziała 
***
Widziałam w jej oczach że jest smutna bo znałyśmy sie już 15 lat ale kilka lat przede mną ona wyjechała do Londynu i straciliśmy kontakt. Ja też chciałam chodzić do lepszej szkoły itp. więc także wyjechałam do Londynu i od 3 lat tu mieszkam, ale to też z powodu problemów rodzinnych. Zamieszkałam razem z Roxi rok temu bo mama z którą wtedy mieszkałam postanowiła wrócić do Polski ale mi przychodziły pieniądze od niej ale wkońcu przestała je wysyłać i nie miałam jak opłacać mieszkania i szkoły. Potem znalazłam prace i mogłam w połowie pokrywać koszty mieszkania a połowe Roxi. Poznałam Luke'a i...jest to co właśnie niedawno sie stało (zdradził mnie) 
***
 -Za 30 minut bede gotowa-powiedziałam i wyszłam z jej pokoju 
***
 -Jesteś gotowa?-zaptałam przez drzwi do pokoju Roxi  
-Jeszcze jakieś 5 minut-odpowiedziała, słyszałam w jej głosie że już lepiej sie czuje 
-Ok, poczekam-popatrzyłam na wyświetlacz telefonu 
Ktoś wysłał mi SMS'a "Spotkajmy się, prosze Harry xx." 
-Zowu on-pomyślałam-czego on ode mnie chce 
Odpisałam: "Poco do mnie piszesz, i poco mam sie z tobą spotkać
Za chwile przyszła odpowiedź: "Porozmawiaj ze mną, prosze. Dlaczego nie dasz mi szansy? Harry xx." Nie miałam ochoty z nim rozmawiać nie wiem czemu ale w głębi duszy czułam jakieś uczucie, i to że powinnam mu dać szanse. Gdy tak rozmyślałam do salonu weszła Roxi 
-Możemu już jechać-oznajmiła z uśmiechem 
Ale ja byłam w innym świecie i słyszałam ją tak jagby była gdzieś daleko 
***Oczami Roxi***
Weszłam do salonu i oznajmiłam że jestem gotowa ale Megan to nie ruszało była wgapiona w ekran swojego telefonu 
-Halo!-ruszałam jej przed oczami moją dłonią 
-Co sie stało!?-zapytała szybko wystraszona 
-Nic, mówiłam że już jestem gotowa a ty nie słuchałaś, byłaś wgapiona w ekran-wstazałam na jej telefon i wyrwałam jej go z ręki 
Popatrzyłam na ekran jej telefonu i zobaczyłam SMS'a od Harry'ego 
-On chce cie z tobą spotkać?!-zrobiłam wielkie oczy 
***Oczami Meg***
 -Tak ale nie zamierzam mu odpisywać-udałam że sie uśmiecham 
Ale ona nie słuchała bo coś pisała na moim telefonie (poznałam bo szybko naciskała na jego ekran) 
-Ej! Co robisz?-byłam zła, wkońcu to moja własność 
-Prosze!-podała mi mój telefon z uśmiechem, teraz nie powinien do ciebie pisać 
-Co zrobiłaś?-zapytałam podejrzliwie  
-Sama zobacz-była zadowolona Popatrzyłam na ekran telefonu gdzie była konwersacja z Harry'm i SMS niby ode mnie: "Odwal sie ode mnie!
-Aha-powiedziałam ironicznie 
-Już nie bedzie do ciebie pisał-chyba oczekiwała na podziekowanie 
W tej chwili przyszła odpowiedź od Harry'ego: "Meg,to nie ty pisałaś to Roxi. Łatwo poznać ty taka nie jesteś Harry xx." -Nie chce ci psuć humoru ale Harry odpisał...-nie zdążyłam dokończyć bo Roxi szybko wyrwała mi z rąk telefon i przeczytała SMS'a Była w dziwnym szoku 
-Co?! Skąd on coś o tobie wogule wie?... 
-Sama nie wiem-byłam zmieszana 
-Dobra! Koniec o Harry'm o chłopakach itp. Musimy sie rozerwać-przerwała głuchą cisze która przez chwile panowała 
-OK! 
-Chodź do samochodu, od tej pory koniec problemów na dziś-była uśmiechnieta 
***
 Byliśmy już w klubie w kącie widziałam siedzących 5 nastolatków, czy mężczyzn...tego nie dałam rady określić ponieważ światło jakie tam było nie padało tam na nich prawie wogule ale zauważyłam że wśród nich jest Harry. Chyba byli w klubie każdego wieczoru...ale zaraz zaraz ostatnio chyba było ich tylko 4 a nie 5,ale to nie ważne co mnie obchodzi ile ich było, poco myśle i patrze na nich? To było nie zrozumiałe... Ale przejeła mnie Roxi bo ona także popatrzyła w tamtą strone, posmutniałai jej oczy były błyszczące jakby miała płakać 
-Roxi? Chodź na chwilke na zewnątrz 
-Ok-powiedziała bez żadnego uczucia 
-Co sie stało?-zapytałam gdy już byliśmy na dworze 
-Nie nic-widziałam że nie mówi prawdy  
-Roxi! Znam cie zbyt dobrze żebyś mnie mogła ogłamywać-powiedziałam z uśmiechem 
-No bo wiesz Niall...-przerwała-na pewno chcesz wiedzieć? Pokiwałam twierdząco głową 
-No wiec Niall, on ostatnio cały czas wychodzi z kumplami, przynajmniej tak mówi...-nie udało jej sie dokończyć 
-Tym sie przejmujesz-przerwałam jej 
-Nie tym tylko...wychodzi z kumplami nie wiadomo gdzie a·a teraz-jąkała sie troszeczke przez swój płacz-zobaczyłam że jest tu w klubie w towarzystwie Harry'ego i jego kumpli 
-Co w tym złego?-zapytałam
 -Mówiłam ci że Harry i jego kumple są gangsterami-przypomniała 
-Rox...-nie zdąrzyłam dokończyć 
-Ja wyrażam swoją opinie, a raczej wiekszości Londynu która wie o gangu-literowała -Dobra możesz mówić dalej co z tobą i Niall'em? 
-No wiec, on chyba, tak podejrzewam że przyłączył sie do gangu-rozpłakała sie -Ale on przecież nic złego nie robi, to czemu płaczesz-starałam sie ją uspokoić -Może zacząć -Nawet tak nie myśl-powiedziałam groźnie -Dobrze chodźmy do środka, nie chce sie już martwić Uśmiechnęłam sie i weszliśmy do środka, po chwili czułam kogoś spojrzenie na sobie. Odwruciłam sie ale nikogo za mną nie było oprócz tych którzy tańczyli i nie zwracali na nic innego uwagi Poszliśmy kupić sobie drinki ale ja stwierdziłam że chce Cole bo nie mam ochoty na drinka, usiadłyśmy i rozmawiałyśmy o jakichś głupotach, cieszyłam sie że Roxi jest chyba pierwszy raz dzisiaj wesoła... Gdy tak rozmawiałyśmy uśmiech Roxi zszedł z twarzy i pokazała mi znak palcem żebym sie obruciła. Za mną stał...chłopak z kasztanowymi lokami...zaraz, zaraz to przeciesz Harry! -Hej!-przywitał sie ze mną 
-Hej!-odpowiedziałam bez przekonania 
-Jednak przyszłaś-uśmiechnął sie 
-Co oznacza to 'jednak'? 
-Wysłałem ci SMS'a żebyśmy sie spotkali-oznajmił 
-Nie napisałeś że tu-przemądrzałam sie 
-Napisałem sama zobacz-odczytałam SMS'a od niego 
-Przyszłam tu z Roxi-oznajmiłam-nie żeby sie z tobą spotkać 
-Spokojnie kotku-powiedział spokojnie Roxi i ja znieruchomiałyśmy 
-Co!? KOTKU!?!-zdenerwowałam sie 
-Nie moge tak do ciebie mówić?-zapytał zdziwiony 
-Skąd takie zdziwienie? Przecież parą nie jesteśmy, ja cie nie znam ty też-nie wiedziałam co mówić-a wracając do 'kotku' Czy ty tak mówisz do każdej kobiety spotkanej na ulicy 
-Nie podnoś głosu!-zwrucił mi uwage 
-Co?! Nie możesz mi rozkazywać-w krzykłam 
-Ok! Uspokuj sie, wracając do twoich poprzednich słów to możemy sie poznać-oznajmił prubując mnie uspokoić 
-Nie mam zamiaru!-krzykłam i miałam już wstać gdy...

 ***********************************************************
Sory! Długo nie wstawiałam tego rozdziału bo nie mogłam :(
Ale jak wam sie on podoba? 
Do następnego kochani :* 
CZYTASZ------->KOMNENTUJESZ
5 kom i next ;)

wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 3

-Czyżby ktoś tu sie nie zakochał?-spytała Roxi z ironicznym uśmieszkiem -Nie!-zaprotestowałam -Napewno?-dociekała -Napewno! Nie jest w moim typie a wogle jest tak przystojny że pewnie już ma dziewczyne-wymkneło mi sie Roxi uśmiechneła sie ironicznie
-Meg on nie ma dziewczyn tylko zabawki-powiedziała po przeanalizowaniu moich słów -A ty znowu to samo-narzekałam
-Nie ocenia sie kogoś puki sie go nie pozna
-Cały Londyn, no prawie cały wie kim jest ON i JEGO kumple-mówiła podkreślając wyrazy dotyczące Harry'ego
-Ja wiem kim jest, jest miły. Gdyby był tym kim mówisz zostawił by mnie nieprzytomną w parku-mówiłam
-Mów co chcesz, ja cie tylko prubuje chronić-tłumaczyła
-Dobrze, koniec tematu-przerwałam
Nagle przyszedł do mnie SMS:
'Spotkajmy się w parku Harry xx.'
-Roxi, Harry do mnie napisał-krzykłam
-Mówiłam! Lepiej nie odpisuj bo jeszcze ci sie coś stanie-mówiła z przekonanie
-Po 1: Co mówiłaś? i po 2: Co ma mi sie stać?-mówiłam cedząc słowa
-Mówiłam że cie śledzi bo przeciesz skąd ma twój numer telefonu? Chyba że mu go dałaś-mówiła z przekonaniem
-Niewiem skąd, spytam sie go jak pójde do parku-mówiłam spokojnie-Zadałam ci pytanie co ma mi sie tam stać
-Mówisz spokojnie że sie GO spytasz, skąd ma twój nr. telefonu!? Chyba żartujesz, ON przeciesz cie śledzi, może cie porwać, a ty nie jesteś zła i zdziwiona?! Jeden twój ruch, a on cie coś może zrobić-w jej głosie był strach i słychać też było że jest nerwowa, boi sie o mnie
-Już niewiem co myśleć, skączmy temat-spuściłam oczy
-Ja musze jeszcze iść coś załatwić a ty tu leż bo jesteś osłabiona, ON chyba o tym zapomniał i jeśli by chciał wejść nie otwieraj, bo jak narazie jesteś nieodpowiedzialna-powiedziała zamykając drzwi na klucz
***
Zostałam sama, miałam czas by zastanowić sie kim jest Harry, nie wiedziaqłam czy wierzyć Roxi czy swoim przeczuciom. Z jednej strony zastanawiałam się kim Harry jest naprawde i skąd ma mój nr telefon, a z drugiej strony jest miły, co nim wiem i to że może ktoś z moich znajomych mu go dał. Miałam mętlik w głowie czy ufać najbliższej przyjaciółce czy niedawno pozsnanemu Harry'emu...
Zasnęłam
***
Obudził mnie dzwonek do drzwi , popatrzyłam na ekran telefonu: 3 nieodebrane połączenia i 3 SMS'y-wszystko od Harry'ego oprucz 1 SMS'a który był od Roxi: "Wróce późno, pisze żebyś sie nie martwiła"-uśmiechnęłam się.
Zastanawiało mnie to poco Harry do mnie dzwonił, zaczynałam sie bać i wierzyć w słowa Roxi. Popatrzyłam jeszcze raz na ekran telefonu który wyświetlał godzinę 18:15
-Hmmm..spałam 2 godziny-mówiłam sama do siebie zaspanym głosem
Dzwonek zadzwonił kolejny raz, a potem...
-Meg prosze otwórz, musze ci coś powiedzieć-krzyczał za drzwiami znajomy głos
Przypomniałam sobie, to przeciesz głos Harry'ego
-Wiem że tam jesteś prosze otwórz-był spokojny, lecz ja miałam mętlik w głowie, nie mogłam otworzyć, ani wstać
Nagle drzwi sie otworzyły choć pamietałam że przeciesz Roxi zamykała je na klucz, do mieszkania wszedł...Harry
-J-jak t-tu wszedłeś?- jąkałam sie-przeciesz drzwi były zamknięte na klucz
-Tak? Ammm..sory-nie wiedział co powiedzieć
-Poco tu przyszedłeś?-byłam wystraszona i miałam do niego tyle pytań
-Pewnie wiesz już że wypadek był z mojej winy?-czułam w jego głosie nadzieje lecz nie wiedziałam z jakiego powodu
-Tak...-odpowiedziałam
-Bardzo cie przepraszam, zagapiłem sie i w was wjechałem-tłumaczył sie
-Mi nic nie jest, przepraszaj Roxi to jej auto-rzuciłam szybko
-Pewnie naopowiadała ci o mnie złych rzeczy?-był smutny
-Skąd masz mój nr. telefonu?-odeszłam od tematu
-Dostałem-odpowiedział szybko
-Od kogo?-mój głos był ironiczny
-A czy to warzne?-prubował sie wywinąć od odpowiedzi
-Tak!-chciałam szybko usłyszeć odpowiedź bo bałam sie co on mi zrobi
-Chyba za bardzo wierze w słowa Roxi ale on też dziwnie sie zachowuje-powiedziałam sama do siebie w myślach tak by tego nie słyszał
***
Nastała głócha cisza którą przerwałam
-Nie chcesz mówić to nie, ale powiedz poco tu przyszłeś bo nie wierze że tylko poto żeby przeprosić-byłam zła
On wyszedł trzaskając drzwiami
***
Sprawdziłam wiadomości w których nie było nic szczegulnego po czym poszła sie przygotować do snu i zasnęłam...
***
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju
Wzięłam do ręki telefon miałam 1 SMS'a od Harry'ego: "Meg Kocham Cie"
Nie wiedziałam co myśleć był dziwny, miałam mętlik w głowie. Rzuciłam telefonem pod nogi wchodzącej właśnie do pokoju Roxi. Podniosła ona telefon i popatrzyła na ekran i tam zobaczyła SMS'a od Harry'ego i zadała mi zdziwione spojrzenie.
-Czy to od NIEGO?-była zdziwiona
-Tak!-mówiłam ze zmieszaną miną
-Ja sie o ciebie boje, jak wróciłam zastałam drzwi zamknięte tylko na klamke a ja zamykałam na klucz, otworzyłaś mu prawda?-mówiła z wyrzutem
-Nie! On sam otworzył drzwi i wszedł-broniłam sie
-To zaszło za daleko...-była bliska płaczu
-Co zaszło przeciesz to jedyna zła rzecz którą zrobił-byłam zdziwiona
-Uwierz mi że nie-powiedziała cicho
-To co jeszcze-byłam ciekawa
-A może by tak wieczorem pójść do klubu?-oderwał sie od tematu
-Ok!-uśmiechłam sie tylko nie prosiłam jej o wytłunaczenie co Harry jeszcze zrobił, widziałam że jest załamana




~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Ten rozdział krótki :(
Obiecuje że następny będzie dłuższy...i to o wiele
 Prosze CZYTASZ= KOMENTUJ
OBSERWUJCIE!
Do następnego!

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 2

Zobaczyłam Luke'a i jakąś kobietę
-Luke czy chcesz mi coś powiedzieć?-zapytałam ze złością
-To nie tak jak myślisz kochanie-powiedział zmieszany
-Po 1 nie mów do mnie kochanie, a po 2 to jak jest?-zapytałam bliska płaczu
Nic nie odpowiadał. Wzięłam naj potrzebniejsze mi rzeczy i wybiegłam z domu trzaskając drzwiami
***
Biegłam na oślep...nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka, popatrzyłam sie na niego przez chwilke-to był ten chłopak z klubu o którym Roxi powiedziała że jest niebezpieczny.
-Przepraszam-rzuciłam szybko i cicho, miałam łzy w oczach
Usiadłam pod drzewem w parku płacząc, wyjełam z kieszeni żyletkę.
-Zaraz zaraz on chyba coś zauważył, bo idzie w moją stronę-szepłam sama do siebie
***Oczami Harry'ego***
Jakaś dziewczyna biegnąca do parku na mnie wpadła. Jest chyba w ciężkim stanie psychicznym, nie moge jej nie pomóc
-Hej!-żuciłem prubując nawiązać z nią kontakt
-Znamy się?-zapytała zdziwiona
-Nie ale...widze że coś ci się stało-powiedziałem
-Noi-zapytała
-Jak bedziesz sie cięła coś ci się stanie, stracisz za dużo krwi-zacząłem od nowa nawiązywać z nią kontakt
-Co cie obchodzi co ja robie? Nie znasz mnie wcale i nic o mnie nie wiesz!-krzykła
Po tym zadała sobie około 25 cięć żyletką i straciła przytomność...
Nie mogłem jej tak zostawić w parku i odejść, dlatego wziąłem ją do swojego domu...
***Oczami Meg***
Obudziłam się w jakimś nie znanym mi pomieszczeniu na wielkim łożu po chwili do pokoju wszedł chłopak który rozmawiał (przynajmniej prubował rozmawiać) ze mną w parku... -Gdzie ja jestem?-spytałam nieświadoma
-U mnie w domu-powiedział całkiem spokojnie
-Co ja tutaj robie?-zapytałam cicho
-Wziąłem cie tutaj bo straciłaś przytomność, a przeciesz nie mogłem cie zostawić w parku-powiedział
-Dziękuje-szepłam z uśmiechem
-Nie ma za co. A tak wogule myślałem że nigdy się tego słowa nie doczekam-uśmiechnął się
-O co ci chodzi?-powiedziałam z wyrzutem
-W parku byłaś... jakby to ująć w słowa-zastanawiał się
-Ammmm...zadziorna i pewna swego-uśmiechnął się
-Przepraszam że cie nie posłuchałam-powiedziałam spokojnie
-Jestem....-Nie zdążyłam dokończyć
-Meg-powiedział za mnie-a ja jestem Harry-znowu się uśmiechnął
-Skąd wiesz jak mam na imie?-zapytałam zdziwiona
-Omm...widziałem cie w klubie...-mówił zakłopotany
-Ale ja chce wiedzieć zkąd znasz moje imie-zapytałam ponownie
-Niewiem gdzieś słuszałem-powiedział z zakłopotaniem
-Mhmm...-powiedziałam z niedowierzaniem i uśmiechłam się
Harry zblirzył się do mnie prubując mnie pocałować
-Co ty robisz?-zapytałam zła na niego
-Przepraszam...-chciał sie wytłumaczyć
-Chyba lepiej będzie jak pójde do domu-powiedziałam próbując wstać, lecz nie dałam rady
-Lekarz powiedział że jesteś osłabiona i nie powinnaś wstawać-wydawał sie miły i opiekuńczy
-Jaki lekarz?-zapytałam zdziwiona
-Leżałaś nieprzytomna 2 godziny, bałem sie o ciebie i musiałem zadzwonić po lekarza-powiedział
-To zadzwonie po moją BFF nie chce ci przeszkadać-usprawiedliwiłam sie
-Nie nie przeskadzasz-chciał bym z nim została
-Zadzwonie po nią...-wytłumaczyłam
***Rozmowa z BFF***
-Roxi przyjedziesz po mnie?-zapytałam
-Nie dam rady teraz moge za jakąś godzinke, a gdzie jesteś-zapytała
-Zasłabłam i Harry wziął mnie do siebie do domu-wytłumaczyłam
-Kto to Harry?-zapytała zdziwiona
-Ten chłopak o którym powiedziałaś że jest niebezpieczny, ale to nie prawda jest bardzo miły-uspokojiłam -Już po ciebie jadę-wymamrotała szybko
-A co ci się tak nagle zmieniło?
-Opowiem ci w aucie-powiedziała wsiadając do auta-a jaki adres?
-To ****Londyn-podałam
-Już jade-rozłączyła się
***
Ding-Dong-zadzwonił dzwonek do domu
-Już ide-zawołał Harry
-Jest tu (t.i.)?-zapytała posyłając mu nie miłe spojrzenie
-Tak wejdź!-uśmiechnął sie lecz ona ani drgneła
-Dzięki-powiedziałam do Harry'ego z uśmiechem
-Nie na za co-mówił cały czas z uśmiechem
***
Siedząc w aucie nic nie mówiłyśmy, ale ja przerwałam tą głuchą ciszę:
-Dlaczego powiedziałaś że Harry jest nuebezpieczny?-zapytałam
-No bo wiesz on i ci jego "kumple" krąży tak plotka że...-Roxi nie umiała tego ująć w słowa
-No?-czekałam na odpowiedź-"wal" śmiało
-To tak: słyszałam że Harry i ci jego kumple są w gangu-powiedziała patrząc na drogę
-Skąd to wiesz...?-zapytałam zdziwiona
-Każdy to wie, nie widziałaś koło do nich w klubie nikt nie podchodził poprostu sie ich boją-wytłumaczyła
-Tylkl ja zauważyłam coś innego...Harry był dla mnie miły-protestowałam
-Myślco chcesz ale ja cie ostrzegałam-zdenerwowała się i poptrzyła na mnie
I wtedy...Roxi mocno zachamowała
Walłam głową o tapicerke i z ran zrobionych żyletką na nadgarstku zaczęła lać się krew...straciłam przytomość
***
Gdy już sie odcknełam leżałam w jakimś łóżku, napewno nie moim...za drzwiami słyszałam głosy:
-Co chciałeś nas śledzić?-zapytała ironicznie moja BFF
-Nie miałem sprawe do załatwienia, a wogule co cie to obchodzi-krzyknął-daj mi ją chociasz przeprosić
-Nie ma mowy nie ufam ci!-krzykła
-Roxi!-krzykłam ale mój głos zanikał
-Już ide-powiedziała do mnie-a ty idź nie chce cie w MOIM domu-wygoniła Harry'ego
Siadła koło łóżka:
-Od dziś nocujesz u mnie, nie chce żeby ci sie coś stało-nie przypominając mi że przeciesz Luke mnie zdradził lecz ja pamiętałam
-Przecież on nic nie zrobił tbo pewnie przez przypadek-usprawiedliwiłam go
-Mhmm... jasne-Roxi niedowierzała
-Nie wiesz o nim nic to poco go oceniasz?-powidziałam


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
2 rozdział! Podoba wam sie?
Czytasz-------->Komentujesz
Niemiłe komy zostawcie dla siebie 
***
Harry sie pojawił! :) 
3 rozdział w poniedziałek


środa, 14 maja 2014

Rozdział 1

Jestem Meg mam 19 lat, pracuje w kawiarni, by nie być całkiem na utrzymaniu chłopaka z którym mieszkam od roku...
Jak codzień wracałam z pracy byłam zamyślona miałam mętlik w głowie, zostałam wywalona z pracy, a odpowiedź z kancelarii adwokackiej nie przychodziła, nie wiedziałam jak to powiedzieć Luke'owi który byłby z tego bardzo zadowolony ponieważ uważał że praca w kawiarni nie jest dla mnie odpowiednia... Gdy weszłaś do domu zawołałaś:
-Luke-nikt nie odpowiadał, pomyślałam że pewnie wyszedł na miasto z kumplami
***oczami Meg***
-Świetnie znowu go niema-powiedziałaś ironicznie, sama do siebie-czy on kiedyś wyjdzie gdzieś ze mną? Po tym weszłaś do salonu oglądnąć TV by czas szybciej płynął... Nagle zza kanapy wyskoczył Luke razem z twomi przyjaciółmi i wtedy przypomniałaś sobie że właśnie dziś są twoje urodziny, czyli Luke pamietał...
***oczami Luke'a***
Moja kochana Meg wróciła z pracy, wołała mnie lecz ja nie odpowiadałem by nie popsuć niespodzianki...
-Pamiętaliście?-powiedziałaś jadnocześnie pytając
-Jasne! Jak mogliśmy zapomnieć-odpowiedział Luke, biorąc mnie na ręce
-Gdzie mnie niesiesz?-zapytałaś
-To niespodzianka-odpowiedział Luke
***oczami Meg***
Skąd Luke wiedział że dziś mam urodziny przecież sama o nich nie pamiętałam, lecz jestem szczęśliwa że ktoś wogule mnie kocha i pamięta o mnie, lecz coś zdziwiło cie w jego zachowaniu...
Był dziwny pamiętał o twoich urodzinach, pocałował cie, ale w tym pocałunku nie było ani troche ciepła.
***Narracja***
 Luke zaprosił ciebie na romantyczną kolacje z okazji twoich urodzin. Po około 30 mninutach do Luke'a przyszedł SMS był zaniepokojony.
***
 -Luke co sie stało-zapytałaś
-Nie nic-odpowiedział, potem znowu wpatrzył sie w telefon
-Luke, mówie do ciebie-powiedziałaś do niego z wyżutem
-Tak, tak słysze-odpowiedział zamyślony
-Ale zachowujesz sie jak nieobecny, poza tym pytałam co sie stało-mówiłaś już wkurzona na Luke'a
-Nic, tylko bede musiał już iść-odpowiedział ze smutkiem
-Ale ja sie pytam co sie stało-mówiłaś dalej
-Nagłe zlecenie-odpowiedział szybko -Mhmmm... a myślałam że dzisiejsze wieczór spędzimy razem-powiedziałaś cicho i ze smutkiem
-Nie martw sie jutro cały czas po twoim powrocie spędzimy razem-odpowiedział wstając
-Ok-szepłaś-Luke i jeszcze coś, dziś wy...-nie zdąrzyłaś dokończyć
-Jutro mi opowiesz, bo sie bardzo śpiesze...-przerwał ci Luke i trzesną drzwiami resteuracji
Zadzwoniłaś po swoją BFF:
-Hej Roxi!-powiedziałaś
-Hej!-powiedziała zdziwiona
-Możesz przyjechać do restauracji po mnie-Meg.
-A co sie stało?-spytała
-Luke dostał SMS'a i powiedział że musi iść-odpowiedziałaś
-A może gdzieś pojedziemy n.p. do klubu?-zapytała Roxi
-Jasne, to odwieziesz mnie do domu, a ja sie przebiore-Meg
 -Okok już po ciebie jade-powiedziała szybko
-Czekam-powiedziałaś znudzona ***Oczami Meg***
 Gdy byłam już w domu Poszłam do sypialni żeby sie przebrać i nagle zaczął dzwonić telefon Luke'a. Zdziwiłam sie że go zostawił bo nigdy sie z nim nie rozstawał, lecz sie nawet nad tym nie zastanawiałam dlaczego go zostawił, bo ciekawiło mnie kto dzwonił...
 Dzwonił a raczej chyba to była dziewczyna-Kotek6. Byłam zła i zaczełam płakać ta liczba oznaczała chyba że on nie ma 1 kochanki jeżeli o to chodzi tylko wiecej, a ja głópia myślałam że mnie kocha...
Wyjęłam z szafki żyletkę lecz niewiadomo z kąd pojawiła sie Roxi.

-Co ty robisz?-spytała wystraszona
-Nic!-krzykłam
-Nie tnij sie prosze, poco sie tniesz?
-Sama zobacz-żuciłam do niej telefonem Luke'a
-Telefon Luke'a i co?
-Zobacz spis połączeń-zaczęłam płakać
-Nie płacz prosze, znajdziesz sobie innego chłopaka-prubowała mnie uspokojić
-Nie zaufam już żadnemu!
-Dobra idź już sie przebrać ja na ciebie zaczekam
***
-Już-po jakimś czasie schodząc po schodach odpowiedziałam
-Jedźmy już, za chwile o nim zapomnisz, on jest głupi że cie zdradza-pocieszała mnie BFF
-Dobrze jedźmy już-cicho odpowiedziałam
***
Gdy byłyśmy już w klubie zuważyłam przystojnego, chłopaka z burzą loków i bandaną na głowie. Wyglądał znajomo lecz nie mogłam sobie przypomnieć gdzie go widziałam. Przez chwilę patrzył sie na mnie a ja wysłałam mu "gorzką" mine z pytającym spojrzeniem.
Lecz on chyba tego nie zauważył bo sie odwrucił do swoich 4 znajomych, lecz z nich nikogo nie kojarzyłam.
-Roxi?-zapytałam
-Tak?-zapytała moja BFF chcąc wiedzieć o co chodzi
-Kim są ci kolesie w rogu?-nie wiedziałam jak to ująć w słowa by nie wyjść na idiotkę
-Lepiej sie z nimi nie zadawaj, nie są za mili, ale tak wogule to mało o nich wiem-odpowiedziała
-Aha-szepłam ledwo słyszalnie
-A co?-zapytała
-Nie nic, chciałam wiedzieć dlatego bo skądś jakbym kojarzyła tego z lokami-wytłumaczyłam
Potem zaczęłyśmy tańczyć, po 1,5 godzinie zaczął mnie strasznie boleć głowa i byłam zmęczona. Chciałam już wracać do domu ale nie mogłam nigdzie znaleść swojej BFF. W zasadzie to już od godziny jej nie widziałam.
-Pewnie już poszła-pomyślałam
Ale zaraz zaraz przeciesz ona z imprez zawsze wraca rano...wiec gdzie może być?
Poszukałam po całym klubie. Nigdzie jej nie było.
Postanowiłam wrócić do domu na nogach-w końcu nie miałam innego wyjścia...
Idąc czułam sie jakby ktoś mnie śledził...oglądnęłam sie za siebie lecz nikogo tak nie było... Bałam sie bo pierwszy raz sama szłam w nocy do domu.
***
Już wróciłam i jestem strasznie zmęczona. Postanowiłam wziąść szybki prysznic i położyć sie spać, lecz gdy sie umyłam postanowiłam jeszcze posłuchać muzyki w salonie i zasnęłam...
Gdy się obudziłam spojrzałam na telefon była już 12! Nigdy tak długo nie spałam...przeciesz musze iść do pracy, ale przypomniałam sobie przeciesz już tam nie pracuje...
Poszłam do sypialni się ubrać a tam zauwarzyłam...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1 rozdział! Jak wam się podoba? 
Komentujcie prosze KOM=WIELKA MOTYWACJA
Blog dopiero zaczyna swoją 'działalność' więc do 3 rozdziału nie bede podawała ile kom musi być przy rozdziale żebym dała następny
Do zobaczenia przy kolejnej części którą postaram się dodać w piątek.
A bohaterów w poniedziałek ale jeśli mi sie uda to jutro

wtorek, 13 maja 2014

Prolog

Zaczynasz swoje życie od nowa otwierasz nową, czystą 'kartkę w pamiętniku' by tam muc na nowo opisywać swoją historie...
Ale czasami nowe życie które zaczęłaś okazuje sie nie być takie jakim je sobie wyobrażałaś i staje sie podobne do twojego życia które już zakończyłaś. Wkońcu znajdujesz właściwą drogę której się upierasz ale przyzwyczajasz sie do niej i idziesz nią przez życie spokojnie...
Lecz czy to napewno właściwa droga? Czy to napewno ta na którą chciałaś natrafić?...
Dowiecie się tego w rozdziałach tego bloga...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taki któtki prolog na początek. Mam nadzieje że was zaciekawił i będziecie czytać rozdziały

Hej!

Hej!
Mam na imię Wiktoria, mam 12 lat. Bede pisać tu ff o Harry'm Styles'ie.
Mam nadzieje że bedzie się wam podobało :)
***
Wiem że jak narazie mam 'słaby szablon' ale dostosuje go do bloga gdy będę mogła wejść na komputer-mam nadzieje że w poniedziałek