piątek, 16 maja 2014

Rozdział 2

Zobaczyłam Luke'a i jakąś kobietę
-Luke czy chcesz mi coś powiedzieć?-zapytałam ze złością
-To nie tak jak myślisz kochanie-powiedział zmieszany
-Po 1 nie mów do mnie kochanie, a po 2 to jak jest?-zapytałam bliska płaczu
Nic nie odpowiadał. Wzięłam naj potrzebniejsze mi rzeczy i wybiegłam z domu trzaskając drzwiami
***
Biegłam na oślep...nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka, popatrzyłam sie na niego przez chwilke-to był ten chłopak z klubu o którym Roxi powiedziała że jest niebezpieczny.
-Przepraszam-rzuciłam szybko i cicho, miałam łzy w oczach
Usiadłam pod drzewem w parku płacząc, wyjełam z kieszeni żyletkę.
-Zaraz zaraz on chyba coś zauważył, bo idzie w moją stronę-szepłam sama do siebie
***Oczami Harry'ego***
Jakaś dziewczyna biegnąca do parku na mnie wpadła. Jest chyba w ciężkim stanie psychicznym, nie moge jej nie pomóc
-Hej!-żuciłem prubując nawiązać z nią kontakt
-Znamy się?-zapytała zdziwiona
-Nie ale...widze że coś ci się stało-powiedziałem
-Noi-zapytała
-Jak bedziesz sie cięła coś ci się stanie, stracisz za dużo krwi-zacząłem od nowa nawiązywać z nią kontakt
-Co cie obchodzi co ja robie? Nie znasz mnie wcale i nic o mnie nie wiesz!-krzykła
Po tym zadała sobie około 25 cięć żyletką i straciła przytomność...
Nie mogłem jej tak zostawić w parku i odejść, dlatego wziąłem ją do swojego domu...
***Oczami Meg***
Obudziłam się w jakimś nie znanym mi pomieszczeniu na wielkim łożu po chwili do pokoju wszedł chłopak który rozmawiał (przynajmniej prubował rozmawiać) ze mną w parku... -Gdzie ja jestem?-spytałam nieświadoma
-U mnie w domu-powiedział całkiem spokojnie
-Co ja tutaj robie?-zapytałam cicho
-Wziąłem cie tutaj bo straciłaś przytomność, a przeciesz nie mogłem cie zostawić w parku-powiedział
-Dziękuje-szepłam z uśmiechem
-Nie ma za co. A tak wogule myślałem że nigdy się tego słowa nie doczekam-uśmiechnął się
-O co ci chodzi?-powiedziałam z wyrzutem
-W parku byłaś... jakby to ująć w słowa-zastanawiał się
-Ammmm...zadziorna i pewna swego-uśmiechnął się
-Przepraszam że cie nie posłuchałam-powiedziałam spokojnie
-Jestem....-Nie zdążyłam dokończyć
-Meg-powiedział za mnie-a ja jestem Harry-znowu się uśmiechnął
-Skąd wiesz jak mam na imie?-zapytałam zdziwiona
-Omm...widziałem cie w klubie...-mówił zakłopotany
-Ale ja chce wiedzieć zkąd znasz moje imie-zapytałam ponownie
-Niewiem gdzieś słuszałem-powiedział z zakłopotaniem
-Mhmm...-powiedziałam z niedowierzaniem i uśmiechłam się
Harry zblirzył się do mnie prubując mnie pocałować
-Co ty robisz?-zapytałam zła na niego
-Przepraszam...-chciał sie wytłumaczyć
-Chyba lepiej będzie jak pójde do domu-powiedziałam próbując wstać, lecz nie dałam rady
-Lekarz powiedział że jesteś osłabiona i nie powinnaś wstawać-wydawał sie miły i opiekuńczy
-Jaki lekarz?-zapytałam zdziwiona
-Leżałaś nieprzytomna 2 godziny, bałem sie o ciebie i musiałem zadzwonić po lekarza-powiedział
-To zadzwonie po moją BFF nie chce ci przeszkadać-usprawiedliwiłam sie
-Nie nie przeskadzasz-chciał bym z nim została
-Zadzwonie po nią...-wytłumaczyłam
***Rozmowa z BFF***
-Roxi przyjedziesz po mnie?-zapytałam
-Nie dam rady teraz moge za jakąś godzinke, a gdzie jesteś-zapytała
-Zasłabłam i Harry wziął mnie do siebie do domu-wytłumaczyłam
-Kto to Harry?-zapytała zdziwiona
-Ten chłopak o którym powiedziałaś że jest niebezpieczny, ale to nie prawda jest bardzo miły-uspokojiłam -Już po ciebie jadę-wymamrotała szybko
-A co ci się tak nagle zmieniło?
-Opowiem ci w aucie-powiedziała wsiadając do auta-a jaki adres?
-To ****Londyn-podałam
-Już jade-rozłączyła się
***
Ding-Dong-zadzwonił dzwonek do domu
-Już ide-zawołał Harry
-Jest tu (t.i.)?-zapytała posyłając mu nie miłe spojrzenie
-Tak wejdź!-uśmiechnął sie lecz ona ani drgneła
-Dzięki-powiedziałam do Harry'ego z uśmiechem
-Nie na za co-mówił cały czas z uśmiechem
***
Siedząc w aucie nic nie mówiłyśmy, ale ja przerwałam tą głuchą ciszę:
-Dlaczego powiedziałaś że Harry jest nuebezpieczny?-zapytałam
-No bo wiesz on i ci jego "kumple" krąży tak plotka że...-Roxi nie umiała tego ująć w słowa
-No?-czekałam na odpowiedź-"wal" śmiało
-To tak: słyszałam że Harry i ci jego kumple są w gangu-powiedziała patrząc na drogę
-Skąd to wiesz...?-zapytałam zdziwiona
-Każdy to wie, nie widziałaś koło do nich w klubie nikt nie podchodził poprostu sie ich boją-wytłumaczyła
-Tylkl ja zauważyłam coś innego...Harry był dla mnie miły-protestowałam
-Myślco chcesz ale ja cie ostrzegałam-zdenerwowała się i poptrzyła na mnie
I wtedy...Roxi mocno zachamowała
Walłam głową o tapicerke i z ran zrobionych żyletką na nadgarstku zaczęła lać się krew...straciłam przytomość
***
Gdy już sie odcknełam leżałam w jakimś łóżku, napewno nie moim...za drzwiami słyszałam głosy:
-Co chciałeś nas śledzić?-zapytała ironicznie moja BFF
-Nie miałem sprawe do załatwienia, a wogule co cie to obchodzi-krzyknął-daj mi ją chociasz przeprosić
-Nie ma mowy nie ufam ci!-krzykła
-Roxi!-krzykłam ale mój głos zanikał
-Już ide-powiedziała do mnie-a ty idź nie chce cie w MOIM domu-wygoniła Harry'ego
Siadła koło łóżka:
-Od dziś nocujesz u mnie, nie chce żeby ci sie coś stało-nie przypominając mi że przeciesz Luke mnie zdradził lecz ja pamiętałam
-Przecież on nic nie zrobił tbo pewnie przez przypadek-usprawiedliwiłam go
-Mhmm... jasne-Roxi niedowierzała
-Nie wiesz o nim nic to poco go oceniasz?-powidziałam


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
2 rozdział! Podoba wam sie?
Czytasz-------->Komentujesz
Niemiłe komy zostawcie dla siebie 
***
Harry sie pojawił! :) 
3 rozdział w poniedziałek


4 komentarze:

  1. OMG <3 *.* Nie przeczytałam reszty i tu weszłam i takie WOW <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluje,twój blog został nominowany przeze mnie do Liebster Award. Więcej informacji u mnie w notce #4 :http://not-all-angels-are-beautiful.blogspot.com/p/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń