wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 3

-Czyżby ktoś tu sie nie zakochał?-spytała Roxi z ironicznym uśmieszkiem -Nie!-zaprotestowałam -Napewno?-dociekała -Napewno! Nie jest w moim typie a wogle jest tak przystojny że pewnie już ma dziewczyne-wymkneło mi sie Roxi uśmiechneła sie ironicznie
-Meg on nie ma dziewczyn tylko zabawki-powiedziała po przeanalizowaniu moich słów -A ty znowu to samo-narzekałam
-Nie ocenia sie kogoś puki sie go nie pozna
-Cały Londyn, no prawie cały wie kim jest ON i JEGO kumple-mówiła podkreślając wyrazy dotyczące Harry'ego
-Ja wiem kim jest, jest miły. Gdyby był tym kim mówisz zostawił by mnie nieprzytomną w parku-mówiłam
-Mów co chcesz, ja cie tylko prubuje chronić-tłumaczyła
-Dobrze, koniec tematu-przerwałam
Nagle przyszedł do mnie SMS:
'Spotkajmy się w parku Harry xx.'
-Roxi, Harry do mnie napisał-krzykłam
-Mówiłam! Lepiej nie odpisuj bo jeszcze ci sie coś stanie-mówiła z przekonanie
-Po 1: Co mówiłaś? i po 2: Co ma mi sie stać?-mówiłam cedząc słowa
-Mówiłam że cie śledzi bo przeciesz skąd ma twój numer telefonu? Chyba że mu go dałaś-mówiła z przekonaniem
-Niewiem skąd, spytam sie go jak pójde do parku-mówiłam spokojnie-Zadałam ci pytanie co ma mi sie tam stać
-Mówisz spokojnie że sie GO spytasz, skąd ma twój nr. telefonu!? Chyba żartujesz, ON przeciesz cie śledzi, może cie porwać, a ty nie jesteś zła i zdziwiona?! Jeden twój ruch, a on cie coś może zrobić-w jej głosie był strach i słychać też było że jest nerwowa, boi sie o mnie
-Już niewiem co myśleć, skączmy temat-spuściłam oczy
-Ja musze jeszcze iść coś załatwić a ty tu leż bo jesteś osłabiona, ON chyba o tym zapomniał i jeśli by chciał wejść nie otwieraj, bo jak narazie jesteś nieodpowiedzialna-powiedziała zamykając drzwi na klucz
***
Zostałam sama, miałam czas by zastanowić sie kim jest Harry, nie wiedziaqłam czy wierzyć Roxi czy swoim przeczuciom. Z jednej strony zastanawiałam się kim Harry jest naprawde i skąd ma mój nr telefon, a z drugiej strony jest miły, co nim wiem i to że może ktoś z moich znajomych mu go dał. Miałam mętlik w głowie czy ufać najbliższej przyjaciółce czy niedawno pozsnanemu Harry'emu...
Zasnęłam
***
Obudził mnie dzwonek do drzwi , popatrzyłam na ekran telefonu: 3 nieodebrane połączenia i 3 SMS'y-wszystko od Harry'ego oprucz 1 SMS'a który był od Roxi: "Wróce późno, pisze żebyś sie nie martwiła"-uśmiechnęłam się.
Zastanawiało mnie to poco Harry do mnie dzwonił, zaczynałam sie bać i wierzyć w słowa Roxi. Popatrzyłam jeszcze raz na ekran telefonu który wyświetlał godzinę 18:15
-Hmmm..spałam 2 godziny-mówiłam sama do siebie zaspanym głosem
Dzwonek zadzwonił kolejny raz, a potem...
-Meg prosze otwórz, musze ci coś powiedzieć-krzyczał za drzwiami znajomy głos
Przypomniałam sobie, to przeciesz głos Harry'ego
-Wiem że tam jesteś prosze otwórz-był spokojny, lecz ja miałam mętlik w głowie, nie mogłam otworzyć, ani wstać
Nagle drzwi sie otworzyły choć pamietałam że przeciesz Roxi zamykała je na klucz, do mieszkania wszedł...Harry
-J-jak t-tu wszedłeś?- jąkałam sie-przeciesz drzwi były zamknięte na klucz
-Tak? Ammm..sory-nie wiedział co powiedzieć
-Poco tu przyszedłeś?-byłam wystraszona i miałam do niego tyle pytań
-Pewnie wiesz już że wypadek był z mojej winy?-czułam w jego głosie nadzieje lecz nie wiedziałam z jakiego powodu
-Tak...-odpowiedziałam
-Bardzo cie przepraszam, zagapiłem sie i w was wjechałem-tłumaczył sie
-Mi nic nie jest, przepraszaj Roxi to jej auto-rzuciłam szybko
-Pewnie naopowiadała ci o mnie złych rzeczy?-był smutny
-Skąd masz mój nr. telefonu?-odeszłam od tematu
-Dostałem-odpowiedział szybko
-Od kogo?-mój głos był ironiczny
-A czy to warzne?-prubował sie wywinąć od odpowiedzi
-Tak!-chciałam szybko usłyszeć odpowiedź bo bałam sie co on mi zrobi
-Chyba za bardzo wierze w słowa Roxi ale on też dziwnie sie zachowuje-powiedziałam sama do siebie w myślach tak by tego nie słyszał
***
Nastała głócha cisza którą przerwałam
-Nie chcesz mówić to nie, ale powiedz poco tu przyszłeś bo nie wierze że tylko poto żeby przeprosić-byłam zła
On wyszedł trzaskając drzwiami
***
Sprawdziłam wiadomości w których nie było nic szczegulnego po czym poszła sie przygotować do snu i zasnęłam...
***
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju
Wzięłam do ręki telefon miałam 1 SMS'a od Harry'ego: "Meg Kocham Cie"
Nie wiedziałam co myśleć był dziwny, miałam mętlik w głowie. Rzuciłam telefonem pod nogi wchodzącej właśnie do pokoju Roxi. Podniosła ona telefon i popatrzyła na ekran i tam zobaczyła SMS'a od Harry'ego i zadała mi zdziwione spojrzenie.
-Czy to od NIEGO?-była zdziwiona
-Tak!-mówiłam ze zmieszaną miną
-Ja sie o ciebie boje, jak wróciłam zastałam drzwi zamknięte tylko na klamke a ja zamykałam na klucz, otworzyłaś mu prawda?-mówiła z wyrzutem
-Nie! On sam otworzył drzwi i wszedł-broniłam sie
-To zaszło za daleko...-była bliska płaczu
-Co zaszło przeciesz to jedyna zła rzecz którą zrobił-byłam zdziwiona
-Uwierz mi że nie-powiedziała cicho
-To co jeszcze-byłam ciekawa
-A może by tak wieczorem pójść do klubu?-oderwał sie od tematu
-Ok!-uśmiechłam sie tylko nie prosiłam jej o wytłunaczenie co Harry jeszcze zrobił, widziałam że jest załamana




~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Ten rozdział krótki :(
Obiecuje że następny będzie dłuższy...i to o wiele
 Prosze CZYTASZ= KOMENTUJ
OBSERWUJCIE!
Do następnego!

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 2

Zobaczyłam Luke'a i jakąś kobietę
-Luke czy chcesz mi coś powiedzieć?-zapytałam ze złością
-To nie tak jak myślisz kochanie-powiedział zmieszany
-Po 1 nie mów do mnie kochanie, a po 2 to jak jest?-zapytałam bliska płaczu
Nic nie odpowiadał. Wzięłam naj potrzebniejsze mi rzeczy i wybiegłam z domu trzaskając drzwiami
***
Biegłam na oślep...nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka, popatrzyłam sie na niego przez chwilke-to był ten chłopak z klubu o którym Roxi powiedziała że jest niebezpieczny.
-Przepraszam-rzuciłam szybko i cicho, miałam łzy w oczach
Usiadłam pod drzewem w parku płacząc, wyjełam z kieszeni żyletkę.
-Zaraz zaraz on chyba coś zauważył, bo idzie w moją stronę-szepłam sama do siebie
***Oczami Harry'ego***
Jakaś dziewczyna biegnąca do parku na mnie wpadła. Jest chyba w ciężkim stanie psychicznym, nie moge jej nie pomóc
-Hej!-żuciłem prubując nawiązać z nią kontakt
-Znamy się?-zapytała zdziwiona
-Nie ale...widze że coś ci się stało-powiedziałem
-Noi-zapytała
-Jak bedziesz sie cięła coś ci się stanie, stracisz za dużo krwi-zacząłem od nowa nawiązywać z nią kontakt
-Co cie obchodzi co ja robie? Nie znasz mnie wcale i nic o mnie nie wiesz!-krzykła
Po tym zadała sobie około 25 cięć żyletką i straciła przytomność...
Nie mogłem jej tak zostawić w parku i odejść, dlatego wziąłem ją do swojego domu...
***Oczami Meg***
Obudziłam się w jakimś nie znanym mi pomieszczeniu na wielkim łożu po chwili do pokoju wszedł chłopak który rozmawiał (przynajmniej prubował rozmawiać) ze mną w parku... -Gdzie ja jestem?-spytałam nieświadoma
-U mnie w domu-powiedział całkiem spokojnie
-Co ja tutaj robie?-zapytałam cicho
-Wziąłem cie tutaj bo straciłaś przytomność, a przeciesz nie mogłem cie zostawić w parku-powiedział
-Dziękuje-szepłam z uśmiechem
-Nie ma za co. A tak wogule myślałem że nigdy się tego słowa nie doczekam-uśmiechnął się
-O co ci chodzi?-powiedziałam z wyrzutem
-W parku byłaś... jakby to ująć w słowa-zastanawiał się
-Ammmm...zadziorna i pewna swego-uśmiechnął się
-Przepraszam że cie nie posłuchałam-powiedziałam spokojnie
-Jestem....-Nie zdążyłam dokończyć
-Meg-powiedział za mnie-a ja jestem Harry-znowu się uśmiechnął
-Skąd wiesz jak mam na imie?-zapytałam zdziwiona
-Omm...widziałem cie w klubie...-mówił zakłopotany
-Ale ja chce wiedzieć zkąd znasz moje imie-zapytałam ponownie
-Niewiem gdzieś słuszałem-powiedział z zakłopotaniem
-Mhmm...-powiedziałam z niedowierzaniem i uśmiechłam się
Harry zblirzył się do mnie prubując mnie pocałować
-Co ty robisz?-zapytałam zła na niego
-Przepraszam...-chciał sie wytłumaczyć
-Chyba lepiej będzie jak pójde do domu-powiedziałam próbując wstać, lecz nie dałam rady
-Lekarz powiedział że jesteś osłabiona i nie powinnaś wstawać-wydawał sie miły i opiekuńczy
-Jaki lekarz?-zapytałam zdziwiona
-Leżałaś nieprzytomna 2 godziny, bałem sie o ciebie i musiałem zadzwonić po lekarza-powiedział
-To zadzwonie po moją BFF nie chce ci przeszkadać-usprawiedliwiłam sie
-Nie nie przeskadzasz-chciał bym z nim została
-Zadzwonie po nią...-wytłumaczyłam
***Rozmowa z BFF***
-Roxi przyjedziesz po mnie?-zapytałam
-Nie dam rady teraz moge za jakąś godzinke, a gdzie jesteś-zapytała
-Zasłabłam i Harry wziął mnie do siebie do domu-wytłumaczyłam
-Kto to Harry?-zapytała zdziwiona
-Ten chłopak o którym powiedziałaś że jest niebezpieczny, ale to nie prawda jest bardzo miły-uspokojiłam -Już po ciebie jadę-wymamrotała szybko
-A co ci się tak nagle zmieniło?
-Opowiem ci w aucie-powiedziała wsiadając do auta-a jaki adres?
-To ****Londyn-podałam
-Już jade-rozłączyła się
***
Ding-Dong-zadzwonił dzwonek do domu
-Już ide-zawołał Harry
-Jest tu (t.i.)?-zapytała posyłając mu nie miłe spojrzenie
-Tak wejdź!-uśmiechnął sie lecz ona ani drgneła
-Dzięki-powiedziałam do Harry'ego z uśmiechem
-Nie na za co-mówił cały czas z uśmiechem
***
Siedząc w aucie nic nie mówiłyśmy, ale ja przerwałam tą głuchą ciszę:
-Dlaczego powiedziałaś że Harry jest nuebezpieczny?-zapytałam
-No bo wiesz on i ci jego "kumple" krąży tak plotka że...-Roxi nie umiała tego ująć w słowa
-No?-czekałam na odpowiedź-"wal" śmiało
-To tak: słyszałam że Harry i ci jego kumple są w gangu-powiedziała patrząc na drogę
-Skąd to wiesz...?-zapytałam zdziwiona
-Każdy to wie, nie widziałaś koło do nich w klubie nikt nie podchodził poprostu sie ich boją-wytłumaczyła
-Tylkl ja zauważyłam coś innego...Harry był dla mnie miły-protestowałam
-Myślco chcesz ale ja cie ostrzegałam-zdenerwowała się i poptrzyła na mnie
I wtedy...Roxi mocno zachamowała
Walłam głową o tapicerke i z ran zrobionych żyletką na nadgarstku zaczęła lać się krew...straciłam przytomość
***
Gdy już sie odcknełam leżałam w jakimś łóżku, napewno nie moim...za drzwiami słyszałam głosy:
-Co chciałeś nas śledzić?-zapytała ironicznie moja BFF
-Nie miałem sprawe do załatwienia, a wogule co cie to obchodzi-krzyknął-daj mi ją chociasz przeprosić
-Nie ma mowy nie ufam ci!-krzykła
-Roxi!-krzykłam ale mój głos zanikał
-Już ide-powiedziała do mnie-a ty idź nie chce cie w MOIM domu-wygoniła Harry'ego
Siadła koło łóżka:
-Od dziś nocujesz u mnie, nie chce żeby ci sie coś stało-nie przypominając mi że przeciesz Luke mnie zdradził lecz ja pamiętałam
-Przecież on nic nie zrobił tbo pewnie przez przypadek-usprawiedliwiłam go
-Mhmm... jasne-Roxi niedowierzała
-Nie wiesz o nim nic to poco go oceniasz?-powidziałam


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
2 rozdział! Podoba wam sie?
Czytasz-------->Komentujesz
Niemiłe komy zostawcie dla siebie 
***
Harry sie pojawił! :) 
3 rozdział w poniedziałek


środa, 14 maja 2014

Rozdział 1

Jestem Meg mam 19 lat, pracuje w kawiarni, by nie być całkiem na utrzymaniu chłopaka z którym mieszkam od roku...
Jak codzień wracałam z pracy byłam zamyślona miałam mętlik w głowie, zostałam wywalona z pracy, a odpowiedź z kancelarii adwokackiej nie przychodziła, nie wiedziałam jak to powiedzieć Luke'owi który byłby z tego bardzo zadowolony ponieważ uważał że praca w kawiarni nie jest dla mnie odpowiednia... Gdy weszłaś do domu zawołałaś:
-Luke-nikt nie odpowiadał, pomyślałam że pewnie wyszedł na miasto z kumplami
***oczami Meg***
-Świetnie znowu go niema-powiedziałaś ironicznie, sama do siebie-czy on kiedyś wyjdzie gdzieś ze mną? Po tym weszłaś do salonu oglądnąć TV by czas szybciej płynął... Nagle zza kanapy wyskoczył Luke razem z twomi przyjaciółmi i wtedy przypomniałaś sobie że właśnie dziś są twoje urodziny, czyli Luke pamietał...
***oczami Luke'a***
Moja kochana Meg wróciła z pracy, wołała mnie lecz ja nie odpowiadałem by nie popsuć niespodzianki...
-Pamiętaliście?-powiedziałaś jadnocześnie pytając
-Jasne! Jak mogliśmy zapomnieć-odpowiedział Luke, biorąc mnie na ręce
-Gdzie mnie niesiesz?-zapytałaś
-To niespodzianka-odpowiedział Luke
***oczami Meg***
Skąd Luke wiedział że dziś mam urodziny przecież sama o nich nie pamiętałam, lecz jestem szczęśliwa że ktoś wogule mnie kocha i pamięta o mnie, lecz coś zdziwiło cie w jego zachowaniu...
Był dziwny pamiętał o twoich urodzinach, pocałował cie, ale w tym pocałunku nie było ani troche ciepła.
***Narracja***
 Luke zaprosił ciebie na romantyczną kolacje z okazji twoich urodzin. Po około 30 mninutach do Luke'a przyszedł SMS był zaniepokojony.
***
 -Luke co sie stało-zapytałaś
-Nie nic-odpowiedział, potem znowu wpatrzył sie w telefon
-Luke, mówie do ciebie-powiedziałaś do niego z wyżutem
-Tak, tak słysze-odpowiedział zamyślony
-Ale zachowujesz sie jak nieobecny, poza tym pytałam co sie stało-mówiłaś już wkurzona na Luke'a
-Nic, tylko bede musiał już iść-odpowiedział ze smutkiem
-Ale ja sie pytam co sie stało-mówiłaś dalej
-Nagłe zlecenie-odpowiedział szybko -Mhmmm... a myślałam że dzisiejsze wieczór spędzimy razem-powiedziałaś cicho i ze smutkiem
-Nie martw sie jutro cały czas po twoim powrocie spędzimy razem-odpowiedział wstając
-Ok-szepłaś-Luke i jeszcze coś, dziś wy...-nie zdąrzyłaś dokończyć
-Jutro mi opowiesz, bo sie bardzo śpiesze...-przerwał ci Luke i trzesną drzwiami resteuracji
Zadzwoniłaś po swoją BFF:
-Hej Roxi!-powiedziałaś
-Hej!-powiedziała zdziwiona
-Możesz przyjechać do restauracji po mnie-Meg.
-A co sie stało?-spytała
-Luke dostał SMS'a i powiedział że musi iść-odpowiedziałaś
-A może gdzieś pojedziemy n.p. do klubu?-zapytała Roxi
-Jasne, to odwieziesz mnie do domu, a ja sie przebiore-Meg
 -Okok już po ciebie jade-powiedziała szybko
-Czekam-powiedziałaś znudzona ***Oczami Meg***
 Gdy byłam już w domu Poszłam do sypialni żeby sie przebrać i nagle zaczął dzwonić telefon Luke'a. Zdziwiłam sie że go zostawił bo nigdy sie z nim nie rozstawał, lecz sie nawet nad tym nie zastanawiałam dlaczego go zostawił, bo ciekawiło mnie kto dzwonił...
 Dzwonił a raczej chyba to była dziewczyna-Kotek6. Byłam zła i zaczełam płakać ta liczba oznaczała chyba że on nie ma 1 kochanki jeżeli o to chodzi tylko wiecej, a ja głópia myślałam że mnie kocha...
Wyjęłam z szafki żyletkę lecz niewiadomo z kąd pojawiła sie Roxi.

-Co ty robisz?-spytała wystraszona
-Nic!-krzykłam
-Nie tnij sie prosze, poco sie tniesz?
-Sama zobacz-żuciłam do niej telefonem Luke'a
-Telefon Luke'a i co?
-Zobacz spis połączeń-zaczęłam płakać
-Nie płacz prosze, znajdziesz sobie innego chłopaka-prubowała mnie uspokojić
-Nie zaufam już żadnemu!
-Dobra idź już sie przebrać ja na ciebie zaczekam
***
-Już-po jakimś czasie schodząc po schodach odpowiedziałam
-Jedźmy już, za chwile o nim zapomnisz, on jest głupi że cie zdradza-pocieszała mnie BFF
-Dobrze jedźmy już-cicho odpowiedziałam
***
Gdy byłyśmy już w klubie zuważyłam przystojnego, chłopaka z burzą loków i bandaną na głowie. Wyglądał znajomo lecz nie mogłam sobie przypomnieć gdzie go widziałam. Przez chwilę patrzył sie na mnie a ja wysłałam mu "gorzką" mine z pytającym spojrzeniem.
Lecz on chyba tego nie zauważył bo sie odwrucił do swoich 4 znajomych, lecz z nich nikogo nie kojarzyłam.
-Roxi?-zapytałam
-Tak?-zapytała moja BFF chcąc wiedzieć o co chodzi
-Kim są ci kolesie w rogu?-nie wiedziałam jak to ująć w słowa by nie wyjść na idiotkę
-Lepiej sie z nimi nie zadawaj, nie są za mili, ale tak wogule to mało o nich wiem-odpowiedziała
-Aha-szepłam ledwo słyszalnie
-A co?-zapytała
-Nie nic, chciałam wiedzieć dlatego bo skądś jakbym kojarzyła tego z lokami-wytłumaczyłam
Potem zaczęłyśmy tańczyć, po 1,5 godzinie zaczął mnie strasznie boleć głowa i byłam zmęczona. Chciałam już wracać do domu ale nie mogłam nigdzie znaleść swojej BFF. W zasadzie to już od godziny jej nie widziałam.
-Pewnie już poszła-pomyślałam
Ale zaraz zaraz przeciesz ona z imprez zawsze wraca rano...wiec gdzie może być?
Poszukałam po całym klubie. Nigdzie jej nie było.
Postanowiłam wrócić do domu na nogach-w końcu nie miałam innego wyjścia...
Idąc czułam sie jakby ktoś mnie śledził...oglądnęłam sie za siebie lecz nikogo tak nie było... Bałam sie bo pierwszy raz sama szłam w nocy do domu.
***
Już wróciłam i jestem strasznie zmęczona. Postanowiłam wziąść szybki prysznic i położyć sie spać, lecz gdy sie umyłam postanowiłam jeszcze posłuchać muzyki w salonie i zasnęłam...
Gdy się obudziłam spojrzałam na telefon była już 12! Nigdy tak długo nie spałam...przeciesz musze iść do pracy, ale przypomniałam sobie przeciesz już tam nie pracuje...
Poszłam do sypialni się ubrać a tam zauwarzyłam...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1 rozdział! Jak wam się podoba? 
Komentujcie prosze KOM=WIELKA MOTYWACJA
Blog dopiero zaczyna swoją 'działalność' więc do 3 rozdziału nie bede podawała ile kom musi być przy rozdziale żebym dała następny
Do zobaczenia przy kolejnej części którą postaram się dodać w piątek.
A bohaterów w poniedziałek ale jeśli mi sie uda to jutro

wtorek, 13 maja 2014

Prolog

Zaczynasz swoje życie od nowa otwierasz nową, czystą 'kartkę w pamiętniku' by tam muc na nowo opisywać swoją historie...
Ale czasami nowe życie które zaczęłaś okazuje sie nie być takie jakim je sobie wyobrażałaś i staje sie podobne do twojego życia które już zakończyłaś. Wkońcu znajdujesz właściwą drogę której się upierasz ale przyzwyczajasz sie do niej i idziesz nią przez życie spokojnie...
Lecz czy to napewno właściwa droga? Czy to napewno ta na którą chciałaś natrafić?...
Dowiecie się tego w rozdziałach tego bloga...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taki któtki prolog na początek. Mam nadzieje że was zaciekawił i będziecie czytać rozdziały

Hej!

Hej!
Mam na imię Wiktoria, mam 12 lat. Bede pisać tu ff o Harry'm Styles'ie.
Mam nadzieje że bedzie się wam podobało :)
***
Wiem że jak narazie mam 'słaby szablon' ale dostosuje go do bloga gdy będę mogła wejść na komputer-mam nadzieje że w poniedziałek