czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 6

- Niall... - powiedziałam w myślach
Zaraz, zaraz! Jak to Niall?! Przecież widziałam go jeszcze gdy wychodziłam z klubu, był na zewnątrz...
- Hej! - powiedział z lekkim uśmiechem
- Hej... - odpowiedziałam nie pewnie - Skąd ja tu się wzięłam?
- Hmm...przejeżdżałem obok domu Roxi i myślałem że zasłabłaś albo coś - prubuje sie wytłumaczyć
- O..m... Dzięki. Ale nie potrzebowałam pomocy - mówie - tylko....chyba zasnęłam nie mogąc wejść do środka, bo Roxi zapomniała mi dać kluczy do domu...
- Mieszkasz z nią? - zapytał zdziwiony
- Taa, długa historia... - tłumacze ze smutkiem, przypomniając sobie o tym że jeszcze nie dawno miałam chłopaka
- Ok...- nie wie jak zacząć coś do mnie mówić - Może chciałabyś coś na śniadanie pyta - pyta niepewnie
- Hmm...miło że proponujesz ale nie dzięki, musze iść do domu...Roxi pewnie już tam jest... - nie chcę go urazić
- Oh...Okay - ciągnie - Może cie podwieść?  - pyta z nadzieją w głosie
- Przejdę się... - dziwi mnie jego zachowanie bo przecież nigdy wcześniej wogule nie rozmawialiśmy - Tylko prosze nie zrozum mnie źle, nie chcę odrzucać twojej pomocy ale wolę się przejść
- Tak rozumiem... - widze że sie nad czymś zastanawia - Tylko czy wiesz jak wrócić do domu? - na jego twarzy pojawia sie uśmiech
- T...Nie - wzdycham
- To pozwól że cię odwiozę - przytakuje na jego słowa
Wychodzimy z jego domu po czym wsiadamy do jego sportowego, czarnego auta. Jedziemy dość krótko, dziękuje mu i wysiadam.
Czuje się dziwnie bo dopiero gdy wchodzę do domu, którego drzwi są otwarte i bez problemów wchodzę. On odjeżdża.
Gdy się obracam za mną stoi Roxi ze skrzyżowanymi rękami.
- No więc... - podnosi brwi
- No więc...Co? - pytam głupio
- Co robiłaś przez całą noc, z Niall'em? - źle sie to zapowiada
- Nic... - prubuję się bronić
- To czemu ON cię tu podwiózł?
-  Nie mogłam cię znaleść. Postanowiłam wrócić pieszo, a gdy doszłam do domu nie mogłam wejść bo drzwi były zamknięte, a ja nie mam kluczy. Gdy się rano obudziłam byłam w jego sypialni i zaproponował mi podwózkę. - tłumaczę
- To dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? - zadaje kolejne pytanie - Przecież odebrałabym.
- Zapomniałam wziąść telefonu, a poza tym dlaczego się tym przejmujesz. Przecież to twój chłopak, mnie on nie interesuje.

***Oczami Roxi***
- Wiem...ale boje się że on ma inną bo gdy spytałam, czy mnie kocha, nic nie odpowiedział. - z jej oczu zaczynają płynąć łzy (kliknij)

Nie wiem co mnie skusiło żeby myśleć że Niall zdradza mnie z Meg. Ja nawet nie wiem czy on faktycznie mnie zdradza, ale coś dziwnego jest w jego zachowaniu. Powinnam przestać o tym myśleć ale to okropne że nawet mi nie odpowiedział że mnie kocha...to coś na co w zupełności nie liczyłam. Myślałam że między nami jest jeszcze jakieś uczucie....

- Rozumiem cię... - pociesza mnie - Ale Niall by cię nigdy nie zdradził.
- Chyba masz rację. - może Meg żeczywiście mówi prawde, może to tylko moje przeczucia się pomyliły?
- Nie chyba, tylko na pewno on bardzo cię kocha. - powoduje na mojej twarzy uśmiech
- Dobrze. A teraz mam do ciebie pytanie,  ale z innej 'kategorii' - zaczynam
- Tak?
- Ty chodzisz z tym...no wiesz...tym...
- Harry'm? - przerywa zdziwiona
- Tak. Chodzisz?
- Nie, a wogule jak ci to wpadło do głowy?
- Powiedział do ciebie KOTKU! - mówię z lekkim obrzydzeniem w głosie

***Oczami Meg***
Nie wiem jak Roxi mogła pomyśleć że Harry to mój chłopak. Wiem, powiedział do mnie kotku i wydało mi się to dziwne, ale ta bezczelność dodaje mu uroku. Jest w nim coś niepowtarzalnego,  coś co sprawia że jest jedyny w swoim rodzaju. Nie wiem jak mogę tak myśleć bo przecież niedawno zerwałam z chłopakiem...

- Też mnie to zdziwiło... - odpowiadam po chwili
- Jadłaś już śniadanie? - zadaje nowe pytanie
- Nie.
- Jesteś głodna?
- Trochę.
- To zrobie coś dla nas obu, a ty możesz iść się przebrać. - oznajmia, po czym kieruje się w stronę kuchni

Gdy wchodzę do mojej sypialni, wyjmuje z szafy wybrany przez siebie zestaw. Zdejmuję ubrania które miałam na sobie wczoraj i zakładam go. Po czym nakładam na twarz lekki makijaż i schodzę na parter.
Gdy stoje już na parkiecie, czuje na sobie podmuch  zimnego powietrza. Sprawcą przeciągu okazują się otwarte drzwi. Wychylam głowę na zewnątrz, ale nikogo nie ma, więc zamykam drzwi.

Wchodzę do kuchni, w której Roxi przygotowuje śnidanie.
- Czemu drzwi były otwarte? - szybko zaczynam
- Hmm...Zapomniałam zamknąć. - mówi zakłopotana
- Wychodziłaś gdzieś? - podnosze brew, zdziwiona
- Nie. Tylko wydawało mi się że ktoś puka do drzwi...ale nikogo nie było i...nie zamknęłam drzwi bo...szybko pobiegłam do kuchni, bo czułam jakby tosty się przypalały... - tłumaczy zakłopotana spuszczając swoją głowę, wygląda jakby prubowała coś ukryć
- Aha. - mówię krótko i bez przekonania

Gdy zaczęłyśmy jeść śniadanie, zauważyłam na rękach Roxi kilka siniaków. Na nadgarstkach i w ich okolicach, było ich najwięcej. Nie zauważyłam ich wcześniej, gdy wróciłam do domu. Bardzo chciałam spytać się jej co się stało choć wiem, że i tak by nie odpowiedziała, lub powiedziała jakieś kłamstwo, aby dłużej nie "drążyć" tematu. Siedziałyśmy więc w ciszy.
***
Reszta piątkowego południa minęła spokojnie. Z wiązku z tym że zostałam zwolniona postanowiłam poszukać pracy. Siedząc w pokoju, w pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi, potem gdy nikt nie otwierał, głośne walenie w nie. Roxi chyba to usłyszała i poszła otworzyć, bo odgłosu ucichły ale zamiast nich słyszałam urywki jej rozmowy (choć trudno to był nazwać rozmową) z jakimś mężczyzną, co można było wywnioskować po głosie...
- Po co tu przyszedłeś? - słyszałam głos Roxi
- Dobrze wiesz nie możesz j... - dziewczyna mu przerwała
- Ci... - uciszyła go
- Co ja...to jej życie!? - głos mężczyzny mówił ciszej, przez co słyszałam tylko niektóre wyrazy
- Dobrze wiesz, jak mnie zraniłeś,  wszystko wokół mnie... - Roxi podniosła trochę głos
Potem nie mogłam ich wogule zrozumieć. 
Zadawałam sobie pytanie "Kto niszczy wszystko wokół Roxi?" Tak iak to powiedziała i "Jak to robi że on jest taka smutna?"
Co musiało się stać, może to Niall. Przecież podejrzewa go o zdradę, ale ja w to nie wierze. Ale po zdradzie da się pozbierać. Może to Harry...Nie przecież ona go nie zna, choć podczas wypadku miałam trochę inne wrażenie...
Podchodzę do drzwi by usłuszeć ciąg dalszy rozmowy, opieram się o drzwi. Zapomniałam że miałam je uchylone i prawie wypadłam poza sypialnie, ale na szczęście utrzymałam ruwnowagę i odczułam ulgę. Tylko oby Roxi ani ten z kim rozmawia tego nie zauważyli...


***************************************************************************
Szybciutko pojawił się 6 rozdzialik. Następny rozdział dodam jak wrócę z wakacji czyli  w niedziele (w lipcu)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
6 KOM I NEXT ROZDZIAŁ
Piszcie komentarzach czy rozdziały powinny być dłuższe czy takie jakie są.

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ♥ Myślę, że rozdziały powinny być dłuższe :) Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Super <3 już się nie mogę doczekać next :3 a co do długości rozdziałów to tak jak teraz jest dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to <3 Rozdziały mogą być dłuższe jak byś miała czas mogłabyś pisać dłuższe :)
    Bardzo mi się podoba twój blog <33
    Może poczytasz mojego?
    http://lookafteru-1dfanfiction.blogspot.com/2014/06/rozdzia-3.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow <3 Świetny jest!
    http://infatuated-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super roździał. Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ekstra rozdział! Zapraszam do mnie: http://fight-for-this-lovex-zaynmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. CUDOWNY BLOG ! *o* Miłych Wakacji , wracaj szybko żeby pisać nowy rozdział =D =D ;***** <333

    OdpowiedzUsuń